Jak można zdobyć franczyzę w Helen Doron, czyli jak zostać franczyzobiorcą. Jakie są kroki do wykonania. Czy wystarczy zadzwonić i powiedzieć „hej, chcę otworzyć szkołę Helen Doron”
słuchaj na:

SpreakerSpotifyGoogle PodcastApple PodcastYouTube

Tomasz Słodki, witam państwa bardzo serdecznie, Angielski z przyszłością i w studiu goście: Joanna Cesarz-Krzystanek, dyrektorka generalna na Polskę Południową w Helen Doron, ale także ta która przyprowadziła metodę Helen Doron do Polski. Dzień dobry.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Cześć cześć.

I Grzegorz Grabiec, dyrektor generalny na Polskę Zachodnią, także w Helen Doron, witam serdecznie.

Grzegorz Grabiec: Cześć! Dzień dobry.

Joanna Cesarz-Krzystanek: jak założyć szkołę językową Helen Doron

Jak zostać franczyzobiorcą Helen Doron

Dzisiaj będziemy rozmawiali, o tym jak można zdobyć franczyzę w Helen Doron, czyli jak zostać franczyzobiorcą. Czy są jakieś trudne kroki do tego, czy wystarczy zadzwonić do was i powiedzieć „hej, chcę otworzyć szkołę Helen Doron”?

Joanna Cesarz-Krzystanek: O nie jest to takie proste. Nie jest to takie proste, dlatego, że my się nastawiamy na długofalową współpracę, więc, ja osobiście uwielbiam, jak moi franczyzobiorcy odnoszą sukcesy. Więc, jeżeli się z nimi spotykam po raz pierwszy to oczywiście, do tego stopnia, do którego jestem w stanie, ale chciałabym byś pewna, że to jest taki typ osobowości, który sobie z tym poradzi. Bo zdarza się, że ktoś przychodzi a ja mówię „e-e”, nie damy rady”.

Że co, nie będzie pracowała ta osoba…

Joanna Cesarz-Krzystanek: Że to nie jest ten typ, że ma inne wartości, bo to nie jest ta chemia. To my musimy chcieć ze sobą współpracować. No bo jeżeli są ludzie, którzy są i idą z nami przez dwadzieścia parę lat ręka w rękę, no to, to się nie bierze z niczego.

O czymś to świadczy.

Grzegorz Grabiec: Z pewnością, franczyza w Helen Doron nie jest dla każdego, w związku z tym nie każdy się nadaje i trzeba o tym wiedzieć, zarówno ze strony naszej, bo nie możemy przyjmować wszystkich jak leci, bo to się nie uda.

Zarówno my będziemy mieli kłopoty jak i franczyzobiorcy i tak samo jak nie wszyscy kontrkandydaci na franczyzobiorców spełnią się w tego rodzaju działalności, w ogóle franczyzowej jako takiej. Również w tej właśnie specyficznej branży edukacyjnej, w której my działamy.

I o tym dziś będziemy rozmawiali, a za chwilę dowiemy się jak można zostać franczyzobiorca właśnie w Helen Doron.

Wracamy do naszej rozmowy, o tym jak zostać franczyzobiorcą w Helen Doron. Jakie kroki trzeba wykonać?

Joanna Cesarz-Krzystanek: To bym powiedziała, zaczęła bym od tego, że po rozmowie telefonicznej, gdzie mówimy od razu o finansach. Bo tutaj nie ma co ukrywać, mówimy o tym, ile to kosztuje, ale jednocześnie mówię, żeby się dowiedzieć, ile można zyskać, czyli jaka jest zwrotność danego interesu. No to musimy podpisać NDA, czyli umowę o zachowaniu poufności, bo nie chcemy, aby takie informacje wypływały i w momencie, kiedy ktoś się u mnie pojawia, to zaczynamy i mówić o metodzie, pokazywać materiały i siadamy do finansów i pokazujemy jaka jest zwrotność. 

Od czego zależy cena franczyzy Helen Doron

Czy to jest tak, że w zależności od tego jaka wielkość szkoły, to ta franczyza co miesiąc ma inną cenę, czy nie ma to znaczenia?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Nie ma to znaczenia.

Grzegorz Grabiec: Nie ma to znaczenia, ale jest z pewnością, tak, że są różne parametry, które trzeba wziąć pod uwagę i one są zmienne, ponieważ, każde miejsce jest zmienne. Inaczej to wygląda w dużym mieście typu Warszawa, Kraków, a inaczej w jakiejś miejscowości po dziesięć tysięcy mieszkańców.

I te parametry po prostu trzeba przeanalizować, wprowadzić, obliczyć pokazać, one są oczywiście w tych pewnych określonych ramach, ale jednak są różnice pomiędzy tego typu miejscowościami.

Wielkim miastem, a małą miejscowością.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Bynajmniej nie jest to tak, że miejscowość dziesięciotysięczna ma, może odnieść mniejszy sukces, niż duże miasto, wręcz bym powiedziała, że teraz jest zupełnie odwrotna tendencja, dlatego, że z dużych miast ludzie się wyprowadzają, właśnie na, do podmiejskich części, które odnoszą olbrzymie sukcesy.

Grzegorz Grabiec helen doron english IMG 3507 - Helen Doron English

Czy można przewidzieć zyski z franczyzy Helen Doron

A poza tym, musimy też pamiętać, że mając taką szkołę, franczyzę, nie musimy tak jak z jogurtami na przykład w sklepie sprzedać ich milion, tylko musimy mieć określoną liczbę klientów, bo to są klienci, którzy rozumiem, przychodzą co miesiąc…

Joanna Cesarz-Krzystanek: Tak…

Nie wiem, pięć lat

Joanna Cesarz-Krzystanek: Przez lata, lata, tak!

Czyli jak raz się staje klient lojalnym to już z nami zostaje i prawdopodobnie będzie z nami, no wiele, wiele lat.

Grzegorz Grabiec: Klienci przychodzą raz w tygodniu, zajęcia są raz w tygodniu, w związku z tym rok szkolny, trwa tyle, co rok szkolny, a lat szkolnych jest, jak wiemy, wiele.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Od trzeciego miesiąca do dziewiętnastego roku życia.

No tak, czyli osiemnaście, ponad osiemnaście lat.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Można do nas przychodzić i wyjść z doskonałą znajomością języka angielskiego.

Kolejny krok?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Drugi krok, obie strony podejmują decyzję. Czyli ja się muszę zastanowić, czy faktycznie ta osoba się nadaje, a ta osoba musi po otrzymaniu pliku finansowego, przeliczyć, czy i ona i te oczekiwania, które ona miała, spełniła, zostaną spełnione, przy warunkach brzegowych, które mamy.

Ale czy ja dobrze rozumiem, że wy od razu określacie, ile będziemy w stanie zarobić.. pracując…

Joanna Cesarz-Krzystanek: Tak, my to wiemy.

Grzegorz Grabiec: To jest wszystko policzalne, mamy ponad dwieście szkół w Polsce.

Przyjdę do was i mówię, chcę szkołę Helen Doron i wy mi mówicie, płace wam tyle a wyciągniesz co miesiąc tyle…

Joanna Cesarz-Krzystanek: Tak.

W pierwszym roku, drugim, trzecim…

Joanna Cesarz-Krzystanek: Tak, tak, tak. Tak, my to wiemy, dlatego, że…

I to rozumiem, że się później sprawdza…?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Tak!

Że to są, nie wiem, dane do biznesplanu, które niekończenie muszą być spełniane.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Które są z księżyca. Nie, absolutnie, to się sprawdza, dlatego, że my wiemy, że jeżeli franczyzobiorca będzie postępował zgodnie z tym, co my mówimy na szkoleniu, to on będzie miał takie liczby jak mówimy. I to się sprawdza. I to jest fantastyczne, dlatego, że przy takim dużym doświadczeniu, przy tylu latach i tylu franczyzobiorcach, które mamy, no to wiemy, że tutaj nie ma szansy się tutaj nie sprawdzić.

Obie strony się zdecydowały na współpracę, jakaś umowa?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Umowa jest dopiero na dalszym etapie, najpierw jest rozmowa jeszcze o finansach. Najpierw jest zobaczenie tego rynku, którym franczyzobiorca jest zainteresowany, a potem faktycznie następuje wypełnienie biznesplanu, który jest zatwierdzany przez centralę, ponieważ jesteśmy firmą międzynarodową i kolejnym faktycznie krokiem jest podpisane umowy. Tak i szkolenie zaraz po tym.

I w ciągu ilu taką szkołę mogę otworzyć po podpisaniu umowy?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Ja jestem zdania, że podpisanie umowy powinno nastąpić, czy inaczej, szkolenie powinno nastąpić na tyle wcześnie, żeby było parę miesięcy na przygotowanie. Bo dzięki temu jest przestrzeń, jest czas i jest energia na to, by wszystko przygotować i żeby zastartować z olbrzymim sukcesem. Bo jeżeli się zdecydujemy, nie wiem w lipcu, to ja mówię, o nie, przyszły rok. To jest moja strategia.

Czyli nie zaczynamy pod koniec roku, tak?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Nie, nie, to zaczynamy dużo wcześniej.

Grzegorz Grabiec: Moje doświadczenie jest troszkę inne, niekiedy zaczynam w lipcu, ale nie, nie zawsze i to słynne „to zależy”, zależy, jaka jest sytuacja. Czasami można, czasami nie można. Na pewno Joanna ma rację, że wcześniejsze przygotowanie pozwala na wiele różnych działań, na których w takim krótkim okresie, nie ma czasu, choćby na przykład przygotowania, znalezienia lokalu, znalezienia nauczyciela, czy przygotowanie odpowiedniej reklamy.

Czas, który jest potrzebny, na to, żeby ta reklama zadziałała. Jeżeli ktoś zacznie we wrześniu, albo nawet w połowie września, to w zasadzie czas na reklamę jest ograniczony i większość osób, które szukają szkoły, już znalazły, już gdzieś się zapisały, więc jakby, jest to utrudnione, wręcz może niemożliwe.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Ale masz rację, że to zależy od osoby, która się zgłasza, dlatego, że jeżeli to już jest istniejąca szkoła językowa, no to oni mają lokal. I w tym momencie to jest zupełnie, zupełnie inaczej.

Czyli, że to ktoś może sobie przerobić swoją szkołę, wchodząc we franczyzę z Helen Doron?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Może, może, pod warunkiem, że jest gotowy…

Porzucić swoją markę.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Dokładnie, dokładnie tak, dokładnie tak. Ale mamy takie przypadki i to jest fantastyczne, bo w momencie, kiedy, mam taki przypadek, w jednej miejscowości, gdzie rodzic, który był nauczycielem, nie nauczycielem Helen Doron, ale nauczycielem szkolnym, przyprowadzał swoje dziecko do innej szkoły Helen Doron i stwierdził, że chciałby taką szkołę mieć, i zrezygnował w stu procentach ze swojej marki własnej, ponieważ widział, jakie są efekty i jest niezwykle precyzyjny w pilnowaniu, żeby to nie było nic innego tylko Helen Doron. Także fantastycznie.

No i podpiszemy umowę i co się dalej dzieje? Znajdujemy, szukamy lokalu.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Tak i to jest pięć kroków. Po pierwsze to jest znalezienie lokalu, szukamy nauczycieli, przechodzimy przez szkolenie, no bo ten element jest niezbędny, zaczynamy marketing, no i czekamy, aż przyjdą pierwsi studenci.

No i tyle?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Tyle. I się dzieje. I jest duży sukces!

Jak działa franczyza Helen Doron

Brzmi prosto, ale jeśli ktoś był nauczycielem w szkole, albo miał prywatne lekcje nauczania, no to on nie potrafi rekrutować, przecież nie potrafi, nie wiem, nie zna się dobrze na biznesie, jak na przykład nie wiem, podpisać dobrą umowę z lokalem. No bo to są też bardzo ważne kwestie, nie wiem, podpiszemy na rok umowę, i co po roku zainwestujemy w ten lokal i po roku nas wyrzucą z tego lokalu?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Dlatego my szkolimy, co i jak, dlatego my o tym mówimy, dlatego prowadzimy franczyzobiorcę i łącznie z tym, że mamy bardzo szczegółowy kalendarz, kiedy co powinno się zadziać, żeby ten sukces osiągnąć.

To nie jest tak, że my mówimy, że my ci powiemy jak, a tego nie robimy. Tylko faktycznie prowadzimy tego franczyzobiorcę niemal za rękę.

Jest jakaś księga?

Joanna Cesarz-Krzystanek: O bo to jedna…, tak.

I co tam w tej księdze?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Nie mogę powiedzieć. To jest ten słynny know-how, który jest objęty…

Tajemnicą.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Tak dokładnie, bardzo dziękuję, o tak tajemnicą.

To ja jednak podpytam, może Grzegorz mi zdradzi rąbka tajemnicy. To jest taka księga, którą co, po podpisaniu umowy dostaje franczyzobiorca i leci zgodnie, nie wiem, są tam jakieś punkty, leci tak jak…?

Grzegorz Grabiec: Jest opisane…

Czy jest tak jak w McDonald, ja pamiętam, kiedyś kolegę, który pracował w McDonaldzie i on miał opisane jak należy obrócić kanapkę, w którym momencie trzeba włożyć sałatę, gdzie nalać ketchup i tak dalej, i tak dalej, wszystko miał dokładnie krok po kroku opisane.

Grzegorz Grabiec: Może nie aż tak dokładnie, bo nie robimy kanapek, to pewnie tam ma znaczenie, tak jak rozmawialiśmy w poprzednim odcinku. O tym, że jadąc gdzieś w świat, masz sprawdzone, wiesz co kupisz i kupisz to samo. Więc, dlatego to jest tak dokładnie opisane.

U nas pewne procedury i sposoby działania są też opisane, zdefiniowane i należy je po prostu wykonać w ten sposób, tym charakteryzuje się marka, gdzie mamy te wszystkie określenia, nazwy procedury, wygląd, sposób komunikacji, mamy określony, i również procedury działania, takie administracyjne między nami, opisane między franczyzobiorcą, a franczyzodawcą, żeby właśnie w powtarzalny sposób zduplikować istniejące koncepcje biznesową, gdzieś tam wcześniej, żeby u siebie odnieść sukces i też to wprowadzić, więc te rzeczy są opisane.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Ja bym tutaj dodała, że jesteśmy franczyzą mieszaną, czyli mamy zarówno produkt, jak i usługę.

No to o tej metodzie mieszanej, o co w tym chodzi?

Joanna Cesarz-Krzystanek: O franczyzie mieszanej. Mamy, nasza metoda to nie tylko jest usługa jako taka i uczenie samo w sobie, ale też są materiały edukacyjne, materiały dydaktyczne, zarówno dla uczniów jak i nauczycieli. I to jest szczególnie doceniane przez osoby, które uczą, na przykład nie uczyły w Helen Doron, przychodzą do nas i my im pokazujemy materiał edukacyjny dla nauczycieli i oni mówią, że to jest nie możliwe, żeby to tak dokładnie opracować!

No bo oni wiedzą, jaki to jest wysiłek, żeby przygotować się do zajęć, a jeżeli widzą, jak szczegółowo są przygotowane podręczniki dla nauczycieli, to są zachwyceni.

Czyli zaraz, zaraz, żebym dobrze zrozumiał, to nie tylko uczymy szefowej lub szefa szkoły jak ją prowadzić…

Joanna Cesarz-Krzystanek: Tak.

Ale też pokazujemy nauczycielom, krok po kroku jak mają uczyć?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Tak, tak. System szkolenia jest bardzo, bardzo skomplikowany, w tym są szkolenia dla nauczycieli.

Grzegorz Grabiec: Skomplikowane i czasochłonne, natomiast nauczyciel musi wiedzieć, jak uczyć, cała metoda jest opracowana na osiemnaście lat, są podręczniki dla ucznia, gdzie są wszystkie materiały wyłożone, gdzie jest wszystko spójne ze sobą. Jedne kursy wynikają z drugich, są połączone z trzecimi. Trzeba się tego nauczyć, jak to działa, zobaczyć te materiały, które są dla ucznia, zobaczyć te materiały, które są dla nauczyciela, jak się tym posługiwać. Tego wszystkiego się trzeba nauczyć.

Nauczyć się trzeba filozofii działania firmy, filozofii działania czy pracy nauczyciela metodycznej. Jeżeli ktoś kończy szkołę filologiczną, czy ma takie kompetencje, no to musi się nauczyć w określony sposób działania. Wracając do twojego przykładu z McDonaldem, ktoś może być kucharzem, ale musi wiedzieć jak robić te sałaty, odwracać, w którym momencie, w której kolejności w tym McDonaldzie i to jest ta specyficzność, której się trzeba nauczyć. Oczywiście kucharzem, można być wcześniej. 

No to jak już się zdecydujemy na taką szkołę, no to chyba musimy mieć trochę pieniędzy jednak, żeby zainwestować na początek, no choćby tę opłatę na start.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Zgadza się, nie wchodziłabym w szczegóły, bo to się zmienia. Wszystko będzie zależało od tego, co jest w pakiecie startowym. Informacje można zobaczyć na naszej stronie helendoron.pl albo na załóższkołę.pl tam są, jest więcej szczegółów.

Myślę, że sporo osób też zapyta o konkurencję. Czy to także w jednej miejscowości, nie wiem, możecie napykać licencji, czy tej franczyzy, trzydzieści na przykład w małej Praszce, która ma dziesięć tysięcy mieszkańców. Trzydzieści osób się zgłasza, trzydzieści osób chce otworzyć szkołę i co mówisz Joanno?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Nie, ja mówię, nie. Mamy wyłączność na zakupiony teren, czyli chronimy każdego franczyzobiorcę, żeby na tym terenie, na który ma podpisaną licencję, nie powstała już żadna inna szkoła Helen Doron. 

Czy to jest jakiś duży region?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Mamy dwa rodzaje licencji, do między pięćdziesiąt a sto tysięcy mieszkańców jeden teren, a drugi do dwudziestu pięciu tysięcy mieszkańców, czyli tak naprawdę można na bardzo małą miejscowość otworzyć, bo niektóre ze szkół mamy w miejscowościach, które mają po pięć, sześć tysięcy mieszkańców i one też się bardzo dobrze sprawdzają.

Zrobiliśmy takie badania rynkowe, gdzie by zobaczyć, apropos konkurencji. Bo tutaj mówiliśmy o takiej konkurencji wewnętrznej, natomiast ludzie się też obawiają niekiedy konkurencji zewnętrznej.

No tak, przecież lektorów, nauczycieli…

Joanna Cesarz-Krzystanek: Dokładnie

Językowych jest mnóstwo.

Grzegorz Grabiec: Innych sieci franczyzowych w edukacji jest mnóstwo i tej konkurencji nie możemy zagwarantować, że ona nie powstanie i nie będzie jej w danym miejscu. Konkurencja jest potrzebna, ponieważ daje różną ofertę, zmusza przedsiębiorców do poprawy, do jakości, do zmiany, zmusza też przedsiębiorcę do tego, żeby dostosować marketing.

Jeżeli… każda firma powinna mieć jakiś swój charakter, określony wyraz, określony target klienta i być w jakiś sposób inna, i nie wszystkie restauracje są dla wszystkich, nie wszystkie samochody są dla wszystkich i tak dalej, i tak dalej. Więc w związku z tym…

Joanna Cesarz-Krzystanek: Nie wszystkie szkoły językowe są dla wszystkich.

Jak prowadzić franczyzę Helen Doron

No tak, tym bardziej że tutaj bardzo mocno Helen Doron nastawia się bardzo na małe dzieci, gdzie…

Joanna Cesarz-Krzystanek: Nie, nie tylko, to, że zaczynamy od trzeciego miesiąca, bynajmniej nie oznacza, że nie kontynuujemy dalej, że przy takich małych dzieciach to jest fantastyczne, ale tak naprawdę wyniki zobaczymy dużo później. Bo tacy mali uczniowie, są niezwykle wdzięcznymi uczniami i to wpływa na ich wszelaki rozwój, ale wyniki jak oni zaczną mówić po angielsku, jak oni zaczną być komunikatywni, otwarci na świat, nie bać się w ogóle, nie mieć bariery językowej, to nie zobaczymy, jak oni mają trzy miesiące, czy dwa lata, to będzie dużo, dużo później, ale gdyby to nie zadziało się wcześniej, to później by się też nie zadziało.

To po prostu zaskoczy tak naturalnie, jak uczymy się na przykład języka polskiego.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Tak.

Obserwujemy, nie wiem, na przykład to jest kubek. Mam do nas mówi, napij się z tego kubka i tak dalej i uczymy się po prostu słownictwa.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Tak.

I tak samo jest z angielskim w Helen Doron.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Dokładnie, tak, tak. To jest metoda naturalna, czyli robimy wszystko, aby nauka języka drugiego była jak najbardziej zbliżona do tego jak dziecko uczy się ojczystego.

Grzegorz Grabiec: A w naszych rozmowach Angielski z przyszłością rozmowy Helen Doron English, kilka odcinków jest właśnie z uczniami, rodzicami z nastoletnimi uczniami, którzy chodzą do nas dwanaście lat, czy dziesięć lat i jest tam, są ich doświadczenia opisane.

Zresztą rodzice, dzieci też w poprzednich podcastach to zachęcamy do tego, by posłuchać poprzednich i przyszłych też, które się będą pojawiały. Chciałbym wrócić jeszcze do tych miejscowości, no bo jeśli ja otworze taką szkołę, na przykład w małej Praszce, dziesięć tysięcy mieszkańców, to jest jakiś górny limit uczniów, który mogę przyjąć, czy nie wiem, jak będę chciał mieć dwa tysiące, bo mi się uda tylu uczniów pozyskać, to też zgodzicie się?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Go ahead. Oczywiście, oczywiście. To znaczy tak, wiemy, jakie są nasze doświadczenia, wiemy czego się spodziewać mniej więcej.

Szkoły nas coraz bardziej zaskakują, bo to jest fantastyczne, że one się rozwijają i ten rozwój jest coraz bardziej intensywny. Natomiast tutaj Sky is the limit. Nie ma żadnego problemu.

Grzegorz Grabiec: W Praszce to akurat było trudno dwa tysiące uczniów, jeśli jest tam dziesięć tysięcy mieszkańców, więc nie ma tyle dzieci w ogóle.

Nie wiem, ile jest, ale nie sądzę, żeby było dwa tysiące, ale no jakby ograniczenie jest rynku i ilości klientów. Jeśli chodzi o ilość z naszej strony, nie ma ograniczeń.

A są też tacy franczyzobiorcy, którzy otworzyli jedną szkołę i decydują się na kolejne?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Chcieliby, ale my na to nie pozwalamy. 

Nie?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Nie, każdy z nas ma tylko sto procent energii i tylko sto procent czasu. I jeżeli będzie miał dwie szkoły, trzy szkoły to w tym momencie się rozproszy i nie będzie w stanie osiągnąć takiego wysokiego poziomu czy nauczania, czy obsługi, jakości obsługi klienta, czy wszelkich innych parametrów wysokiej jakości, jeżeli ma jedną szkołę, albo jeżeli ma wiele szkół.

Staramy się, żeby każdy miał jedną szkołę, która będzie dochodowa, duża i będzie sprawiała mu dużo satysfakcji.

Ilu uczniów najwięcej w jakiejś szkole się znajduje w Polsce? Macie takie statystyki?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Ponad sześćset.

Ponad sześćset?

Joanna Cesarz-Krzystanek: I to nie jest jedna szkoła. To jest tak, że takich szkół mamy parę, paręnaście i one, i one się dzieją i coraz szybciej szkoły rosną. 

Trzymam kciuki, żeby się rozwijały.

Grzegorz Grabiec: I to nie tylko w dużych miejscowościach.

No tak, to warto podkreślić, że szkoły możemy otworzyć także w małej miejscowości.

Grzegorz Grabiec: Nie ja mam na myśli, że te duże ilości uczniów nie tylko w dużych miejscowościach. 

Aha.

Grzegorz Grabiec: Bo wiadomo, że jeśli jest miejscowość, jakaś dwieście, trzysta tysięcy mieszkańców, no to ten potencjał, że tylu tych uczniów tam będzie, ale mamy też przykłady właśnie miejscowości dwadzieścia, trzydzieści tysięcy mieszkańców, że też kilkaset…

Joanna Cesarz-Krzystanek: Pięćset, sześćset uczniów bez żadnego problemu.

Bardzo dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki i oczywiście zapraszamy wszystkich, którzy byli by zainteresowani otwarciem szkoły Helen Doron English, gdzie?

Grzegorz Grabiec: Na naszą stronę helendoron.pl lub zalozszkole.pl

Zachęcamy i zapraszamy, bardzo dziękuję za rozmowę, Joanna Cesarz-Krzystanek, dyrektorka generalna na Polskę Południową i osoba, która przyprowadziła Helen Doron do Polski, bardzo dziękuję za rozmowę.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Dziękuję.

Grzegorz Grabiec, dyrektor generalny na Polskę Zachodnią.

Grzegorz Grabiec: Dziękuję bardzo.

Ja jeszcze chciałem zapytać, czy Helen Doron istnieje?

Joanna Cesarz-Krzystanek: Jako osoba?

Tak.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Tak, to jest żywa osoba haha!

Grzegorz Grabiec: Tak, to prawdziwa osoba, która istnieje.

Znacie ją?

Grzegorz Grabiec: Tak, oczywiście.

Joanna Cesarz-Krzystanek: Znamy ją, ale często dzieci się pytają, to ona jeszcze żyje? Tak, żyje, ma się świetnie, cały czas tworzy, rozwija metodę w bardzo aktywny sposób, uczestniczy w rozwoju firmy.

To bardzo raz jeszcze dziękuję za rozmowę. Piosenka na koniec, kto napisał?

Grzegorz Grabiec: Michał Juzoń.

No to dziękuję, do usłyszenia. Mówił Tomasz Słodki.