Czy tak samo odezwalibyśmy się do naszych przyjaciół?

Mówimy dziecku: „Nie bądź mazgaj i nie rycz! Chłopcy nie płaczą!”
„Ale z ciebie mała terrorystka!”
„Masz to zjeść, inaczej nigdzie nie pójdziesz.”
Czy tak samo odezwalibyśmy się do naszych przyjaciół? Nie, pewnie nigdy.
Do przyjaciela powiedzielibyśmy inaczej. Przez gardło by nam nie przeszły te pozbawione szacunku komunikaty. Przyjaciela poklepalibyśmy współczująco lub nawet przytulilibyśmy, gdyby płakał. Pytalibyśmy, o co chodzi, próbowalibyśmy wspólnie znaleźć rozwiązanie, czy zaoferowalibyśmy swoją pomoc.
Dlaczego? Zobaczmy, co kryją te komunikaty. Nasze dziecko słyszy w nich to samo, co usłyszałby każdy inny człowiek.
„Nie jestem prawdziwym chłopcem, bo płaczę.”
„Nie mogę mieć własnego zdania.”
„Nie mogę o sobie decydować.”
Dziecko – biała karta, twór do ukształtowania a w rękach rodziców długopisy gotowe do wychowawczej pracy. Nauczyciele, pedagodzy, edukatorzy, psycholodzy równie chętnie dopisują kolejne strony, by ze skoncentrowanej na sobie i aspołecznej małej istotki wyrósł dobrze wychowany do życia w społeczeństwie obywatel. Jeszcze do niedawna taki pogląd na wychowanie był powszechny.
Duński pedagog oraz terapeuta pracujący z rodzinami – Jesper Juul – sądzi, że czas na inny model wychowania. Egzekwowanie posłuszeństwa, bycie grzecznym, stosowanie się do poleceń rodziców należy zastąpić szacunkiem i uczeniem odpowiedzialności. Traktujemy dzieci tak, jak traktujemy naszych przyjaciół.
Psycholożka Agnieszka Stein mówi: „Nowy człowiek ma już na wstępie ukształtowany zestaw oczekiwań wobec tego świata. Przede wszystkim jednak spodziewa się obecności drugiego człowieka.” (cytat pochodzi ze strony http://www.polityka.pl/jamyoni/1524791,1,rodzimy-sie-calkiem-udani.read )
Z obecnością drugiego człowieka wiąże się chęć współpracy. Dziecku nie jest potrzebny władca, który na każdym kroku będzie mu mówił, co ma robić i jak się zachowywać. Według Duńczyka lepszy jest mądry, empatyczny i odpowiedzialny przewodnik.
Oczywiście, nie chodzi o to, by się im zwierzać, czy szukać w nich oparcia. Akurat nie na tym powinniśmy budować wspólne relacje. Juul w książce „Twoje kompetentne dziecko” proponuje zastąpić powyższe oceniające komunikaty bardziej osobistymi sformułowaniami, np. „Ja chcę”, „ja lubię”, „nie podoba mi się”. Według duńskiego psychologa są one efektywniejsze niż ogólne dawanie dziecku wskazówek „nie wolno”, „tak się nie robi”.
Naszym przyjaciołom zwykle tłumaczymy powody naszego zachowania, wyjaśniamy, dlaczego robimy to nie a nie tamto. Dzieciom rzadko. Traktujemy je jako nie dość udany człowieczy twór. Brak nam zaufania, że ono nas zrozumie, przecież tak krótko żyje na tym świecie…
Juul ciekawie tłumaczy również, dlaczego dzieci są niecierpliwe, głośne, bezpośrednie. Dzięki niecierpliwości szybciej pracują, a zależy im na jak najefektywniejszym poznaniu otaczającego świata. Efektywność z kolei zwiększa bezpośredniość. A hałas, jaki przy okazji produkują, informuje o ich obecności i stałej potrzebie rozwoju.
Tego wszystkie i my, obserwując dzieci, możemy się nauczyć. A raczej odkryć w sobie wewnętrzne dziecko i spojrzeć na świat relacji z innej perspektywy.

Dodaj komentarz