Da da, ga ga po angielsku

Klamka zapadła, decyzja podjęta. Mieszko (13 kg, 88 cm wzrostu, 18 miesięcy) będzie się uczył angielskiego.

Jak zwykle w takich przypadkach zaczęło się wielkie wszechsieciowe wyszukiwanie (www), oto co znalazłem wpisując w googlach najróżniejsze warianty frazy: edukacja, dzieci, niemowlę, wczesny itp…
Przy wyszukiwaniu trafiłem na stronę „fanki wszystkich bez wyjątku dzieci” Jolanty Gajdy, czy też na pełną arcyciekawych informacji stronę „edukacji dla dzieci”. Tam między innymi fascynujący opis lekcji czytania dla noworodków (!) czy publicystykę Marii Montessori , nie uwierzycie, ale krytykowała w latach czterdziestych ubiegłego wieku szkołę z ławkami, przymusem i wszelkimi atrybutami, które do dziś kojarzą mi się jak najgorzej.
No i oczywiście strona bazowa Helen Doron .
Bardzo też  może się spodobać strona o wczesnej edukacji, szkoda tylko, że ów obrazek mózgu jakiś taki, żałościwie ubogi.  No i pod operą strona nie zawsze chodzi, za co duża dwója.
Generalny wniosek jest taki, że im wcześniej jakąkolwiek edukację się zacznie, tym dla dziecka lepiej.  Ciekawe co o tym sądzą czytelnicy, oraz wysoka loża komentatorów, która już na pewno czeka na pierwszy wpis, by z wyżyn swej wiedzy potraktować go surowo, acz życzliwie.
Wkrótce pierwsza lekcja, już nie mogę się doczekać:)

Dodaj komentarz