Mała skarżypyta

 

Uczymy nasze dzieci, że nie powinny skarżyć. Nie muszą informować nas o każdym incydencie. Co innego jest opowiadać po powrocie do domu o tym, co wydarzyło się w ciągu dnia na zajęciach, a co innego – mówić złe rzeczy o koleżankach i kolegach z grupy, z podwórka, z placu zabaw… Nikt nie chce wychować małych donosicieli. Dlatego mozolnie powtarzamy dzieciakom, że plotkowanie to coś złego. Że nie wolno tego robić, bo przecież sami też nie chcielibyśmy, aby ktoś opowiadał o nas innym. Maluchy starają się, ale oczywiście wciąż na bieżąco informowani jesteśmy o tym, jak to jedna dziewczynka pobiła się z drugą, jak to chłopcy przezywali się używając brzydkich słów, kto i kiedy kogo popchnął, kto oszukał mamę, a kto w szatni mówił źle o pani nauczycielce… W jednym z programów o dzieciach usłyszeliśmy ostatnio, że skoro dzieci opowiadają rodzicom wydarzenia dnia i historie dotyczące innych dzieci, świadczy to jedynie o dobrych relacjach na linii dziecko-rodzic. Nie mają złych intencji. Informują nas nie dlatego, byśmy zaszkodzili tym, o których opowiadają. Skarżą po to, by zwrócić na siebie naszą uwagę. Stąd po namyśle postanowiliśmy jednak nie mieszać się w dziecięce sprawy. Nie interweniować u mamy Zosi i Piotrusia, odpuścić wizytę u pani pedagog i wychowawczyni. Co oczywiście nie oznacza, że całkowicie ignorujemy temat. Bo przecież na pewno zareagować trzeba będzie wówczas, gdy usłyszymy o czymś złym, ale naprawdę istotnym: zagrożeniu zdrowia, bezpieczeństwa czy prawidłowego rozwoju innego dziecka.

A o tym, co radośnie paplają dzieciaki pisał już sam mistrz Brzechwa w „Skarżypycie”. Cóż, jak świat światem – człowiek z natury swej jest istotą ciekawską i lubi czasem wściubić nos w nie swoje sprawy. Co prawda Anglicy nie mają Jana Brzechwy, ale skarżypytę… bardzo dobrze znają:

 

TELL-TALE tit,
Your tongue shall be slit,
And all the dogs in the town
Shall have a little bit.

 

 

Dodaj komentarz