Potrzeba autorytetu

Jeszcze kilka uwag na temat tego, czy kurs jest odpowiedni do umiejętności dziecka. Kiedy czytałam komentarze pod poprzednim wpisem, przypomniała mi się historia, którą opowiedziała mi koleżanka – trenerka pływania. Także jej coraz częściej zdarza się prowadzić podobne rozmowy z rodzicami. Z rodzicami, którzy wiedzą lepiej, na co stać ich dziecko, jakie ma umiejętności, choć nie uczyli nigdy pływania lub, jak w moim przypadku, języków.
Otóż koleżanka trenerka była kilkakrotnie lekko przymuszana, żeby z dzieckiem, które od niedawna uczy się pływać, zrobić lekcję na dużym, głębokim basenie. Rodzic mówił: „Ja czuję, że on/ona sobie poradzi. Już tyle miał/a lekcji w płytkiej wodzie, że moim zdaniem wystarczy.” Najpierw koleżanka spokojnie tłumaczy, że jej zdaniem to jeszcze za wcześnie. Nie ma co pośpieszać dziecka. Ale rodzic nalega i nalega i… W końcu idą na ten głęboki basen. Dziecko staje przy krawędzi bardzo wystraszone. Boi się wejść do wody. Kiedy przy pomocy trenerki wchodzi, całe trzęsie się ze strachu. I odmawia pływania. Widząc dziecko w takim stanie, rodzic ustępuje.
Cóż, pozostaje mi się tylko cieszyć, że nauka języków nie jest aż tak niebezpieczna jak nauka pływanie. I że jeśli ktoś jest w grupie zbyt zaawansowanej jak na jego poziom, to co najwyżej będzie się źle czuł. Choć z drugiej strony, czy to nie wpłynie negatywnie na jego poczucie własnej wartości. I czy to nie jest równie niebezpieczne, jak nauka pływania na głębokiej wodzie.
W tym przykładzie nie chodzi mi o to, żebyśmy traktowali rodziców jak naszych wrogów. Tylko żebyśmy potrafili im kompetentnie wytłumaczyć, dlaczego nie należy dziecka w pewnych kwestiach poganiać. Kurs na pierwszy rzut oka wydaje się prosty, bo dziecko zna słówka, ale czy potrafi zbudować zdanie, stworzyć liczbę mnogą, ułożyć pytanie, opowiedzieć pozytywnie lub negatywnie.
W dzisiejszych czasach nie da się już powiedzieć: ma tak być, bo ja uważam, że dziecko nadaje się na taki poziom. Trzeba potrafić wytłumaczyć rodzicowi, dlaczego uważamy inaczej niż on i przywołać odpowiednie argumenty. Konkretne argumenty. Im więcej konkretów, tym lepiej. Tylko dzięki nim zdobędziemy pozycję eksperta, a nawet w pewnym sensie autorytetu.
Jeszcze nie tak dawno temu nauczyciel, trener, lektor cieszył się autorytetem niejako z góry. Była to osoba, która skończyła studia, ma odpowiednie przygotowanie, by nauczać. Aby stracić pozycję eksperta, trzeba było wykazać się niekompetencją. Obecnie nic już nie jest dane z góry. Nic nie wynika z naszego wykształcenia, przygotowania do zawodu. Może dlatego, że ukończenie studiów nie jest już żadnym wyróżnieniem. Studia może skończyć każdy. To dopiero przyszła praca pokazuje, czy nadajemy się do tego zawodu, czy nie. Na pozycję eksperta i autorytet trzeba sobie zapracować.

Jeden komentarz

  1. Rzeczywiście teraz jest brak autorytetu! To przykre…. Ale chyba pokutują czasy socjalizmu, kiedy nauczyciel miał władzę i niejednokrotnie źle ją wykorzystywał. Trudno zrozumieć sytuację, że w szkole nie można nauczyć się języka angielskiego, a na dodatkowych zajęciach tak…. Dzieci można powiedzieć „marnują ” czas w szkole, aby zamiast później bawić się biegać na dodatkowe zajęcia.

Dodaj komentarz