Telefony, telefony

„Ten telefon w mojej głowie tylko
Brzęczy-brzęczy-brzęczy-brzęczy-brzę-czy
Aaaaaaaaaaaa
Brzęczy-brzęczy-brzęczy-brzęczy-brzę-czy
Aaaaaaaaaaaa”.
Śpiewała Republika w latach ’90. Choć co ciekawe tekst utworu „Telefony” pochodzi z lat 1982-1985. Wtedy telefony brzęczały głównie w głowach. Dziś brzęczą dookoła. Nawet w czasie lekcji. I to przeważnie w grupach dorosłych. Doszło nawet do tego, że niektórzy dorośli uczniowie sprawdzają na nich fejsa w czasie zajęć. A ja najpierw myślałam, że oni sobie tylko słówka tłumaczą. Naiwna 😉 I może na początku tak było, ale wiadomo, że „otwarty” telefon kusi i tylko jedno kliknięcie dzieli nas od nowych fotek na fejsie. Czyżby zatem Ciechowski pisząc tę piosenkę przewidział współczesne czasy?
Przykład idzie z góry. Dlatego już nie dziwią mnie dzwoniące telefony moich młodszych uczniów. U dzieci posiadanie komórki to oznaka statusu. Wyłączanie go jest niemal ostentacyjne. Zabawne, że miny dzieci przypominają nasze z lat ’90., kiedy mieliśmy pierwsze telefony.
Myślałam ostatnio o komórkach. Czy dzieci powinny je mieć? Jeśli tak, to od jakiego wieku? Czy nie lepszym rozwiązaniem są takie zegarki a la komórki (nie wiem, jak się nazywają), z których można zadzwonić do dwóch wybranych numerów, czyli np. do mamy i taty.
Na pomoc przyszła mi nowa piosenka dodana do Helen Doron Song Club. Znajdziecie ją tutaj [youtube=https://youtu.be/-sqT4s70hQ8]
Wsłuchajcie się w tekst. Mówi on o pozytywnych stronach posiadania komórki. Można zadzwonić do dziadków, którzy są daleko; dać znać mamie, że się dobrze napisało sprawdzian, etc. To mnie przekonuje. Warto rozmawiać z dziećmi o tym, po co nam telefony. Jakie płyną z nich korzyści i jakie zagrożenia.

Dodaj komentarz