Trzy zwroty, które otwierają wiele drzwi

„Grzeczność nie jest nauką łatwą, ani małą”- mówił Sędzia w „Panu Tadeuszu” Mickiewicza. Słowa wciąż aktualne. Zwłaszcza współcześnie, kiedy wokół panuje coraz powszechniejsze przekonanie, że ten ma rację, kto ją głośniej i dobitniej wykrzyczy. Bycie miłym nie przynosi żadnych efektów. A o swoje trzeba walczyć, bo w przeciwnym razie zostaniemy w tyle.
Czy grzeczność ma coś wspólnego z angielskim? Owszem ma.
Zauważyłam ostatnio ciekawą rzecz w sposobie mówienia po angielsku różnych nauczycieli. Doszłam nawet do tego, że już po 10 minutach potrafię rozpoznać, kto uczył się angielskiego tylko w Polsce, a który wyjechał i szlifował język w Anglii.
Moje obserwacje wiążą się z artykułem, na który natrafiłam gdzieś w sieci, na temat polskiej grzeczności, a raczej jej braku. Skutkuje on brakiem tzw. kompetencji społecznych, czyli wrażliwości, szacunku dla innych, umiejętności współpracy. Cech, tak obecnie pożądanych przez pracodawców.
Dzieciaki w szkołach są głównie testowane z wiedzy. Dominuje więc pamięciówka i uczenie się pod egzaminy. Brakuje projektów, nad którymi uczniowie wspólnie by pracowali, ucząc się, jak radzić sobie w grupie, dochodzić do kompromisu, rozwiązywać problem razem.
Co zatem można zrobić? Czy ja, lektorka w prywatnej szkole językowej, mogę jakoś wpłynąć na sposób zachowania moich małych uczniów?
Odpowiedź jest prosta. Trzy zwroty, które otwierają wiele drzwi. Tak sądzą Anglicy. „Please, thank you, I’m sorry”. Zamiast mówić “open your books”, powiedzmy “open your books, please”. Dużo się nie zmienia, dodajemy jedno małe słówko. Jednak to słówko tak często słychać na brytyjskich ulicach, w angielskich pubach, urzędach, nawet w czerwonych autobusach, że warto uczyć go już od najmłodszych lat.
 

2 komentarze

  1. Z tego co zauważyłem to w szkole podstawowej (1-3) używa się form grzecznościowy. Zwroty te występują również w podręcznikach więc jakby nie patrzeć, są częścią realizowanego programu.
    Niestety w klasach wyższych odchodzi się od tego… a szkoda, to taki dobry zwyczaj.

  2. niestety mówiąc po polsku też się odchodzi od form grzecznościowych… w ich nauce po angielsku niezawodne okazuje się być jedzenie. za jedzenie dzieci zrobią wszystko 🙂 i nawet potrafią same z siebie przypomnieć sobie jak się mówi „dziękuję” po angielsku.
    wychodzi na to, że z nauką grzeczności jest jak z nauką języka. wciąż trzeba trzeba powtarzać, żeby zapamiętać na całe życie.

Dodaj komentarz