Wojtuś vel Kangi

Wojtuś z mojej najmłodszej grupy, którą kilka lat temu uczyłam w przedszkolu, wybierał się na wakacje do swojego taty pracującego w Irlandii. Ucieszyłam się, bo wreszcie miałam jakiś namacalny dowód, konkretny punkt zaczepienia, żeby pokazać najmłodszym przedszkolakom, po co nam język angielski.
Zadowolona pytam przed lekcją Wojtusia:
– Wojtusiu, a co powiesz, jak już wylądujesz w Irlandii.
A Wojtuś na to:
– Hello, I‘m Kangi*!
* Kangi to imię maskotki HD, która wita się z dziećmi na każdej lekcji. To też ewidentny dowód mojej głupoty i braku doświadczenia w tamtym czasie. Bo przecież bez sensu jest przypominać swoje imię za każdym razem, kiedy witamy się z osobą, którą już znamy. Dzieci są bardzo logiczne, więc żeby je efektywnie uczyć trzeba przygotowywać sensowne gry oraz zabawy, które mają konkretny cel. Najczęściej celem tym jest oczywiście dobra zabawa, a nagroda czekająca na mecie działa jak magnez i sprawia, że angielskie słówka i zwroty same, bez większego wysiłku, wchodzą do głowy.
Po tej nauczce już zawsze witam się z dziećmi frazą: „Hello, how are you?” Dzięki temu zapamiętują one angielski zwyczaj pozdrawiania się oraz że standardowa odpowiedź na to pytanie brzmi: „I’m fine, thank you. How are you?”
Ten brytyjski obyczaj dziwi niemalże wszystkich Polaków, którzy choć trochę czasu spędzili na Wyspach. No, bo po co za każdym razem pytać, skoro wiadomo, jak jest. Zwykle jest kiepsko i nie ma, o czym mówić;-) To z kolei nasz, bardzo polski, zwyczaj.

Dodaj komentarz