WIOSENNE e-ZAKUPY

e-zakupy

 

Dni coraz dłuższe, słońca coraz więcej. Idzie wiosna. To pewne. Już widać ją na ulicach: kolorowe spódnice dziewczyn śmielej wychylają rąbka spod kurtek, płaszcze coraz cieńsze, a i kozaki powoli ustępują miejsca półbutom. Wiosna to doskonały czas na remanent w szafie i… zakupowe szaleństwo.

 

Czy też tak macie, że wiosną ogarnia Was szał ciuchowych zakupów? Mnie zawsze opętuje coś takiego, że najchętniej wymieniłabym po zimie całą garderobę. Dość mam grubych swetrów, czap, wełnianych skarpet i okryć ciężkich niczym staropolski żupan. Mam ochotę na kwieciste sukienki i zwiewny płaszczyk. Ciekawe, że mojemu mężowi zmiana aury kompletnie nie robi różnicy… Biorę się więc za szafową selekcję: zimowe kapoty wędrują w pudłach na pawlacz, w zamian witam się ze wszystkim co upchnęłam tam przed zimą. Oczywiście tradycyjnie okazuje się, że Maluchy przez zimę kompletnie powyrastały ze spodni, butów i w ogóle każdej rzeczy, z jakiej były w stanie przez tych kilka miesięcy wyrosnąć. A kto ma dzieci ten wie, że są w stanie wyrosnąć ze wszystkiego 😉 Co nie jest przykrótkie, jest w totalnym rozpadzie. Mnie natomiast przez zimę jakby przybyło. Bynajmniej nie wzdłuż. Mam teorię, że w pawlaczu panuje jakiś wyjątkowo złośliwy klimat, który kurczy wszystkie moje rzeczy. Tak, tak… zakupy są niezbędne. Ach, gdyby tak jeszcze można było sobie na nie pozwolić nie od czadu do czasu tylko wtedy, kiedy ma się ochotę. Tak, że wchodzę do sklepu, biorę z wieszaka, przymierzam, płacę i wchodzę do następnego sklepu… Pomarzyć dobra rzecz. Póki co staję przed problemem wielkim jak dwie Ameryki. Moje dzieci weszły już w ten etap dorastania, w którym nader konkretnie sprecyzowały się im gusta estetyczne. Jak łatwo się domyślić – diametralnie odchodząc od stylistycznego zamysłu rodziców (czyli płatników). No i zaczęło się:

– Mamo, chcę mieć koszulkę z Britney. Kaśki mama kupiła jej taką na e-bayu. Ja też chcę.

– Mamo, chcę mieć spodnie Camouflage Mission z odczepianymi szelkami. Jakby co, mam adres takiego angielskiego sklepu.

– Mamo, chcę mieć buty Nike z Ciasteczkowym Potworem. No wiesz, tym z Ulicy Sezamkowej. Na Allegro są tańsze niż w sklepie. To co, mogę zalicytować?

Mamo to, mamo tamto. Wszystko dokładnie określone. Łącznie z miejscem, w którym za jednym pociągnięciem magicznej, plastikowej karty można tę rzecz mieć. Nie wychodząc z domu. Moje myślenie o zakupach różni się od myślenia o zakupach nowoczesnych dzieciaków: w ulubionej wizji przemierzam piętra galerii handlowej, biegam od sklepu do sklepu taszcząc papierowe torby pełne dóbr, spotykam się ze znajomymi, przysiadamy na kawę, plotkujemy… Zakupy zawsze są okazją do czegoś więcej, niż tylko wydania pieniędzy. Pokolenie moich dzieci najchętniej sprowadza je do aktu wklepania w okienko monitora ciągu cyfr z karty kredytowej. Rodziców, póki nie ma własnej. Cóż, to jeden z wielu znaków naszych czasów. Czy to źle? Wolałabym, żeby nadal chcieli nosić to, co sama im wybiorę. Ale mam też w pamięci stosy nocnych szlafmyc i pstrokatych sweterków kompletnie nie w moim guście, które przez lata kupowała mi mama. Aż kiedyś doszła w końcu do wniosku, że lepiej dać mi pieniądze do ręki i wysłać na zakupy – tego, co mnie samej się podoba. Tyle, że było to dawno, dawno temu, w erze daleko przedinternetowej. Nie przeczę, lubię czasem kupić to i owo nie ruszając się z fotela. Chociaż do kupowania on-line ubrań i butów jednak nie dam się przekonać. Ale rozumiem też moje dzieci. Bo, co prawda, w e-sklepie nie da się przymierzyć bluzki czy spodni, ale zawsze przy okazji zakupów można jednocześnie poklikać przez komunikator ze znajomymi z całego świata. Wszystkimi naraz 🙂

 

 

Jeden komentarz

  1. Witam
    Zabawne. Czuję się jak mąż autorki wpisu. Ja też zwracam uwagę na zmianę odzieży dopiero w wyjątkowych sytuacjach, a pory roku jakoś nie mają na to wpływu 😎 Ale nie zmienia to faktu, że nasz synek jest „obkupowany” w ubranka niemal co kilka dni. Na szczęście nie mamy jeszcze takiego problemu z kupowaniem w internecie. Sam tam chętnie kupuję, ale do kilkumiesięcznego dzieciaczka jeszcze na to za wcześnie. Muszę te wszystko zobaczyć, dotknąć by mieć pewność, że wszystko jest idealnie pasujące, tu nie ma miejsca na ryzyko, że coś z ciuszkami będzie nie tak. Szkoda też po prostu pieniędzy. Ale na pewno w przyszłości będę namawiał Maćka by kupował w internecie. To jest przyszłość, choć już też dla wielu teraźniejszość. Nie ma żadnych granic i barier terytorialnych. Coś mnie interesuje ze sklepu z kraju Basków, to tam kupuję
    😎 Tak mi się zdarza z płytami. Ale czasami lubię pójść sobie do księgarni, pochodzić wśród regałów, powyciągać książki, powertować. Żeby poobcować z nimi…
    pozdrawiam ciepło
    Tato Maćka

Dodaj komentarz