Język musi wejść pod skórę

HDE_photo_group_6-12_May14_fJęzyk musi wejść pod skórę – bardzo podoba mi się tytuł tekstu, który powstał z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego (przypada 21 lutego). Artykuł dostępny tutaj http://www.polityka.pl/jamyoni/1557119,1,musi-wejsc-pod-skore.read
Autorka artykułu przypomina o rzeczach dla nasz, jako lektorów oczywistych, ale pewnie dla niektórych zupełnie nowych. Pisze o tym, że nie ma czegoś takiego, jak tzw. „zdolności językowe”. Mam wrażenie, że zbyt często usprawiedliwiamy naszych, szczególnie starszych, uczniów mówiąc „ach, być może on/ona nie ma zdolności językowych”. Dzięki badaniom wiemy, że każdy z nas ma owe „zdolności”, przecież nauczyliśmy się już jednego języka – ojczystego. Przychodzimy na świat z mózgiem niejako zaprogramowanym do nauki, między innymi języka.
Aby skutecznie nauczyć się języka potrzebujemy jeszcze motywacji, którą może być na przykład zainteresowanie innością oraz otwartość na drugiego człowieka. Niezbędna jest też odrobina pracowitości i co się z tym wiąże – systematyczności. Bo dobre oprogramowanie, które podarowała nam matka natura, to nie wszystko.
Nauka, aby była efektywna, powinna też wiązać się z emocjami. Dzięki nim wchodzi nam pod skórę. Dlatego dzieci tak szybko i bez wysiłku się uczą. Doświadczając codziennie czegoś nowego, wielokrotnie wpadają w zachwyt, złość, radość, smutek – dzięki tym nastrojom lepiej i na dłużej zapamiętują.
Oczywiście nagroda też pełni tu ważną rolę. Ponieważ nasz mózg jest prosty w działaniu. To, co nam się podoba, chcemy powtarzać, to, co nasz męczy lub nudzimy, staramy się unikać.
Podoba mi się też, że w tekście wyraźnie zaznaczono, że co za dużo to niezdrowo. Nie uczmy przedszkolaka chińskiego, francuskiego i angielskiego. Wybierzmy jednej język, następne wprowadzajmy stopniowo. Nie hodujmy nasze dzieci na czempionów. Wychowujmy je raczej i umiejętnie umilajmy życie. Nauka, która będzie przyjemnością, na zawsze pozostanie w naszych dzieciach.
Nie przywiązujmy się także do wyników szkolnych testów. One nie przesądzają sprawy. Zagwarantują piątkę na świadectwie, ale czy potwierdzą umiejętności językowe naszych dzieci. Wątpię. Potwierdzenia lepiej szukać gdzie indziej. Najlepiej stwarzając dziecku sytuacje do mówienia, w języku, którego się uczy. Na przykład wysyłając je na zagraniczne kolonie, czy wspólnie wyjeżdżając, by nasza pociecha miała także szansę usłyszeć nas komunikujących się z obcokrajowcami. Nic nie działa tak dobrze, jak przykład. I nic nie zastąpi radości z faktu, że zamieniło się kilka słów z rówieśnikiem z innego kraju.
Pokażmy dzieciom, jak przyjemne jest podróżowanie, poznawanie innych, oglądanie, czy czytanie nie tylko w jednym języku. To wszystko pomoże nam je zmotywować. Bo jak zauważył pisarz Antoine de Saint-Exupéry: jeśli chcesz, by twoje dziecko zbudowało statek, rozbudź w nim tęsknotę za morzem.

Dodaj komentarz