Uczmy się od dzieci


Od jakiegoś czasu prowadzę zajęcia w przedszkolu. Przedszkole jest publiczne i znajduje się w jednym z największych polskich miast. Dzieci pochodzą z różnych krajów, choć nie jest to w założeniu placówka dwujęzyczna, czy raczej trzeba by powiedzieć wielojęzyczna.
Dzieci pochodzą z bardzo różnych rodzin. Są rodziny mieszane, w których jedno z rodziców jest Polakiem, a drugie obcokrajowcem. Są dzieci, które zaledwie kilka miesięcy temu przeprowadziły się z rodzicami Polakami z Wielkiej Brytanii oraz te, które z pochodzenia nie są Polakami, ale ich rodzice tu pracują i mieszkają.
Kiedy 10 lat temu mieszkałam w Londynie, nie przypuszczałam, że w tak krótkim czasie Polska stanie się aż tak wymieszaną mozaiką kulturową. Każda z tych rodzin to nie tylko nowy, inny język, ale także odmienna kultura, różne tradycje, a co za tym idzie różne sposoby zachowania czy nawet ubierania się.
Z przyjemnością obserwuję, jak te dzieci potrafią razem spędzać czas, wspólnie się bawić i brać udział w zajęciach. Oczywiście co jakiś czas dochodzi i do kłótni. Sielanki nie ma, jak to w każdej większej grupie.
Znajomość języka polskiego jest w tej grupie bardzo różna. Część to oczywiście rodzimi użytkownicy, mówią płynnie i wyraźnie, nie mają problemów z artykulacją. Dla części polski póki co jest drugim językiem. Ich pierwsza reakcja zawsze jest w języku, w którym mówią w domu. A jeszcze inni nie mówią żadnym językiem, bo są za mali, ale wszystko rozumieją.
I zdumiewa mnie to, że te dzieci potrafią się dogadać. Te, które znają polski z tymi, którzy go dopiero poznają. I te, które jeszcze nie mówią lub posługują się zaledwie kilkom słowami.
Co się zatem takiego dzieje w późniejszym wieku, że tracimy tę umiejętność? Boimy się zagadnąć kogoś, mówiącego innym językiem lub inaczej niż my wyglądającego? Z biegiem czasu obrastamy w bariery językowe, zamykamy się na różnorodność kulturową i wolimy tłumaczyć sobie świat po swojemu.
Trochę szkoda… Uczmy się od dzieci!     

Dodaj komentarz