To jest sprawdzona metoda, więc otrzymujemy duże wsparcie metodyczne i jest zdecydowanie łatwiej takiej osobie poprowadzić szkołę od początku, aniżeli zacząć samemu. Ja wiem, że gdybym robiła to sama, na pewno nie rozbudowałabym to do takiej skali jak jest obecnie, w tak krótkim czasie.
Słuchaj na:

SpreakerSpotifyGoogle PodcastApple PodcastYouTube

Grzegorz Grabiec: Dzisiaj jestem w Lublinie, moją gościnią jest Katarzyna Kurek, która prowadzi szkołę Helen Doron w Dęblinie, mam dwóch synów. Cześć.

Katarzyna Kurek: I córki jeszcze.

I córki? A, czyli trzech.

Troje dzieci.

Troje dzieci. Cześć. I z nami jest również Igor. Cześć Igor.

Dzień dobry.

Początki z Helen Dororn English

Dzień dobry. Twoja historia jest bardzo ciekawa. Jak trafiłaś do Helen Doron? Jak to było?

Tak naprawdę przypadkiem. Gdy wróciliśmy z mężem, przeprowadziliśmy się z Wielkiej Brytanii do Polski, zdecydowaliśmy, że no, przydałoby się poszukać fajnej szkoły języka angielskiego dla naszych dzieci. I wtedy trafiłam na metodę Helen Doron. 

Wróciliście z Anglii i szukaliście szkoły dla swoich dzieci?

Tak, i szukaliśmy takiej szkoły, która nie polega na nauce pojedynczych słówek, bądź tłumaczeniu z polskiego na angielski, angielski na polski, tylko taki żywy, żywy angielski.

I w międzyczasie słyszałam bardzo dużo pochlebnych opinii na temat metody Helen Doron.

Byłaś na studiach magisterskich. Co studiowałaś?

Filologię angielską.

Ok. I spotkałaś tam dwóch nauczycieli, którzy…

Tak, byłam świadkiem rozmowy nauczycieli, dwóch nauczycieli, którzy nie mieli nic wspólnego z metodą, ale zastanawiali się, co jest takiego w tej metodzie, że dzieci, które uczęszczają na zajęcia z języka angielskiego metodą Helen Doron, wyróżniają się na tle grupy.

I wtedy ja już wiedziałam, że to jest to, że ta metoda jest naprawdę fantastyczna i zaczęłam interesować się zakupem licencji, no przy okazji też widziałam, że będę mogła sama uczyć swoje dzieci.

Czyli nie zostałaś najpierw nauczycielką Helen Doron, tylko od razu chciałaś otworzyć szkołę?

Tak. Jeżeli chciałabym posłać dziecko do szkoły Helen Doron English, najbliższa szkoła około czterdziestu kilometrów od mojego miejsca zamieszkania, także musiałabym wozić dzieci.

W tamtym czasie byłam też na etapie, gdzie szukałam jakiegoś pomysłu na siebie. Praca na etacie nie do końca była spełnieniem moich marzeń, dlatego te dwa pomysły złączyły się razem.

Wróciliście z Anglii, bo to zazwyczaj ludzie to jadą w tamtą stronę, nie wracają.

Ja bardzo chciałam wrócić. Od zawsze wiedziałam, że wrócę do Polski, a chociażby po to, żeby przekonać się, że nie, nie pasuje mi i wracamy do Anglii. Wróciliśmy do Polski i zostaliśmy. I nie żałuję.

Jaką dużą miejscowością jest Dęblin?

W Dęblinie jest około szesnastu tysięcy mieszkańców.

Czyli nie jest to zbyt duża miejscowość?

Nie, nie. W porównaniu do miejscowości, do miast, do większych miast, gdzie szkoły Helen Doron funkcjonują, to nie jest duża miejscowość.

I co? Nie bałaś się, że mała miejscowość, mało ludzi, mały potencjał?

Oczywiście, że się bałam. Zwłaszcza, że kursy nie należą do najtańszych i była obawa czy rodzice będą chcieli zapłacić za szkołę języka angielskiego, no taką stawkę.

Ok, że ta ilość osób, która potencjalnie mogłaby się zapytać jest wystarczająca duża, żeby pozwoliła ci przetrwać?

O.

I czy twoje obawy pokazały się prawdziwe, czy nie?

No nie. Obecnie możemy pochwalić się sukcesem. Zbudowaliśmy społeczność ponad dwustu uczniów. I to jest duży sukces, także ja tak naprawdę do tej pory nie wierzę, że nam udało się zbudować taką społeczność, ale to nie jest tylko moja zasługa, to jest zasługa mojego zespołu. Obecnie zatrudniam kilka osób.

Jak wygląda w tej chwili, no bo tak, miałaś obawy żeby otworzyć szkołę, bo jest mała miejscowość.

Mała miejscowość.

Potencjał klientów nie jest wystarczający, ale ostatecznie jesteś zadowolona? No i jak oceniasz w tej chwili, z dzisiejszej perspektywy swoje obawy z nie wiem, trzy, pięć lat temu?

Z perspektywy czasu cieszę się, że podjęłam tą decyzję, mimo obaw, które miałam. Obecnie mamy zespół fantastycznych osób, fantastycznych lektorów, którzy pełnią swoją pracę z dużym zaangażowaniem i pasją i to jest nasz taki wspólny sukces.

Co byś poradziła osobom, które zastanawiają się nad otworzeniem szkoły Helen Doron? Są z małej miejscowości i mają podobne obawy do ciebie, co byś im poradziła?

Jeżeli ktoś czuje, że ta praca jest dla niego. Jeżeli ktoś lubi pracę z dziećmi i młodzieżą, bo ja wiedziałam, że w tym kierunku ja siebie widziałam, to naprawdę warto. To jest sprawdzona metoda, więc otrzymujemy duże wsparcie metodyczne i jest zdecydowanie łatwiej takiej osobie poprowadzić szkołę od początku, aniżeli zacząć samemu. Ja wiem, że gdybym robiła to sama, na pewno nie rozbudowałabym to do takiej skali jak jest obecnie, w tak krótkim czasie.

Jak uczyć angielskiego małe dzieci

Studiowałaś filologię angielską, miałaś na myśli od razu, że będziesz uczyć dzieci? Bo uczysz, jesteś nauczycielką również?

Tak. Tak, zaczęłam to brać pod uwagę. Na początku myślałam o szkole państwowej, ale w momencie gdy robiłam praktyki, wiedziałam, że to nie, to nie jest praca dla mnie.

Ja nie chciałabym czuć wypalenia zawodowego po kilku latach i zrezygnowałam. Zmieniłam kierunek, swoich planów.

I jesteś zadowolona z uczenia dzieci?

Bardzo. Bardzo. Robię to co lubię. Pracuję na własnych zasadach i tworzę miejsce dla osób, które podzielają moją pasję.

No dobra, ale poszłaś na filologię, chciałaś zostać nauczycielką, czy pracować z językiem i zostałaś przedsiębiorczynią. To trochę inny zawód.

No takiego planu nie miałam. Nie myślałam, że to się tak rozrośnie, więc ja na początku widziałam siebie jako nauczyciela, a nie przedsiębiorcę. Fajnie, że to się tak potoczyło i teraz mogę uczyć i prowadzić przy okazji.

I co? Nie żałujesz, że więcej tych wszystkich administracyjnych i marketingowych jakichś organizacyjnych prac, a nie po prostu zabawa z dziećmi po angielsku?

No czasami jest ciężko podzielić jedno z drugim.

Ale jakoś łączysz te dwie rzeczy?

Tak, ale łączę. Udaje się.

I to tak, że obydwie, któraś z tych rzeczy jest dla ciebie wyzwaniem? Czy po prostu łączysz?

Myślę, że większym wyzwaniem są rzeczy administracyjne, wiec ja nie prowadziłam wcześniej takiej działalności i dla mnie to jest nowa rzecz.

Język angielski potrafi otworzyć wiele drzwi, dlatego w Helen Doron dbamy o naturalne procesy uczenia, a o szczegółach opowie Iwona Kuźma.

Naturalne procesy uczenia

Myślę, że w tej chwili znajomość języka angielskiego jest oknem na świat. I dziecko potrzebuje znać język angielski, posługiwać się nim. On jest wszechobecny. To myślę, że jest motywujące, bardzo. To jest metoda, która stawia na naturalność. Na naturalny proces uczenia się języka. Języka uczymy się słuchając i mówiąc, dopiero później rozwija się czytanie, pisanie, a przede wszystkim mówienie zaczyna się na pierwszym tym etapie, prawda? Więc w tej metodzie mówienie jest na pierwszym miejscu i słuchanie, rozumienie ze słuchu. I myślę, że dlatego te efekty są takie bardzo pozytywne. – Iwona Kuźma

Coś możesz dodać do tego, co wysłuchaliśmy przed chwilą? 

Ja wybierając szkołę, jak na początku jak wspominałam, szukając szkoły dla swoich dzieci, sugerowałam się tym, aby znaleźć miejsce gdzie stawiamy na mówienie.

No bo Wy byliście w Anglii i tam generalnie to się mówi po angielsku chyba, nie?

Tak, oczywiście. Tak, więc y.

Nie wykonuje się, nie wypełnia się testy, nie zdaje się, nie uczy się gramatyki, tylko się rozmawia?

Nie skupiamy się na gramatyce, nie tłumaczymy, tak, nie tłumaczymy sobie w głowie, nie ma na to czasu. Także mi zależało na tym, żeby dzieci, żeby dzieciom stworzyć anglojęzyczne środowisko.

I ta metoda fantastycznie to wykonuje, zapewnia, więc to, co dzieci, dzieci dostają płyty, nagrania do słuchania w domu i to nie są przypadkowe nagrania.

Takie dziecko, przychodząc do nas, na zajęcia, już jest osłuchane, a nauczyciel, lektor, stwarza sytuację, w których dziecko musi używać języka, z którym osłuchał się w domu.

Słownictwo, które może nie do końca wiedziało, co to znaczy, ale w sytuacji, gdzie pani przygotowała różne gry i zabawy, jest w stanie domyślić się o znaczenie tego słówka, czy zwrotu, także dzieci budują swoją pewność w komunikowaniu się. Także metoda, naprawdę polecam.

Nie tylko jako właściciel, nie tylko jako nauczyciel, ale przede wszystkim jako mama trójki dzieci. Cała moja trójka uczy się metodą Helen Doron.

Z nami jest Igor. Igor mogę cię zapytać o co?

Igor: Tak.

Do mikrofonu. Uczysz się metodą Helen Doron angielskiego?

Tak.

A jak długo?

Cztery lata.

I co lubisz najbardziej?

Gry i zabawy.

A jakie? Podaj jakiś przykład jednej gry.

Cabum.

Cabu. A mama zmusza cie do nauki, czy nie?

Nie.

Nie? Sam chcesz?

Tak.

I lubisz?

Tak. Bardzo.

Kolegów, koleżanki w swojej grupie też lubisz?

Tak. Bardzo.

Polecasz wszystkim?

Tak. Wszystkim, na całym świecie.

Na całym świecie?

Tak.

A wiesz o tym, że prawie na całym świecie dzieci uczą się metodą Helen Doron?

Nie, nie wiedziałam.

Nie wiedziałeś? A nie mieliście takiej lekcji międzynarodowej, że przez Skype, albo jakąś inną platformę rozmawia się z dziećmi z innego kraju?

Nie, nie wiedziałem.

To musisz tam nauczycielkę poprosić, żeby coś takiego zorganizowała dla was.

No. Fajnie by było.

A z którego kraju byś chciał?

Może z Niemiec…

Z Niemiec?

Tak.

A to chyba da się zrobić. Tam jest dużo dzieci w metodzie Helen Doron w Niemczech. To macie wyzwanie.

Yhy.

Mama jest menadżerką szkoły, to do mamy i do nauczycielki twojej. Mama nie jest twoją nauczycielką?

Jest.

Jest? No to dwa w jednym.

Zorganizujemy haha.

To wracamy do, znaczy dziękuję Igorze, dziękuję Igorze za rozmowę.

Dziękuję.

Wracam do rozmowy z Katarzyną Kurek z Dęblina. Dlaczego Helen Doron?

Katarzyna Kurek: Dlatego właśnie, że metoda bazuje na nauce języka obcego w taki sam sposób, jak uczymy się języka ojczystego.

Poprzez osłuchanie się. Więc zajęcia raz w tygodniu, czy dwa razy w tygodniu to jest zdecydowanie za mało, więc tu metoda daje nam taką możliwość, by dzieci miały kontakt z językiem angielskim codziennie.

To jest taki nieodłączny element tej metody, który zaważył na tym, że zdecydowałam się na wybór metody Helen Doron.

Dziękuję bardzo. Moją gościnią była Katarzyna Kurek i Igor z Dęblina.

Dziękujemy bardzo.