W czwartej rozmowie Grzegorz Grabiec rozmawia z Hanią Osiadacz która zaczynała swoją przygodę z Metodą Helen Doron jako dwuletnia uczennica, a obecnie sama jest nauczycielką metody w Tychach. Czy warto być nauczycielką Metody Helen Doron? Poznaj opinie Hani. Dobrego odbioru.
słuchaj na:

SpreakerSpotifyGoogle PodcastApple PodcastYouTube

Dzisiaj moim gościem jest Hania Osiadacz, nauczycielka Helen Doron z Tychów. Dzień dobry.

Dzień dobry, witam wszystkim.

została nauczycielką

Dwulatka zaczyna naukę angielskiego

Powiedz, bo twoja historia jest bardzo niezwykła, bo ty byłaś naszą uczennicą, masz dwadzieścia trzy lata. Trafiłaś do Helen Doron, jako dziecko. Jak to było?

Gdy miałam właśnie dwa latka, to moi rodzice szukali czegoś, gdzie mogłabym się rozwijać, no i właśnie znaleźli metodę Helen Doron, która ich przekonała. Wtedy lekcje odbywały się jeszcze w domu, więc chodziłam właśnie do lektorki, która również była moją ciocią, przychodziłam właśnie na język angielski. Bardzo dobrze się tam bawiłam, ponieważ to był angielski przez zabawę w małej grupie i bardzo dużo właśnie z tych lekcji mogłam wyciągnąć. Najfajniejszą sprawą dla mnie były piosenki, ponieważ tych piosenek słuchałam non stop w domu, no i do tej pory muszę powiedzieć, że wszystkie piosenki bardzo dobrze pamiętam.

A pamiętasz coś, pamiętasz coś z tych zajęć, jak miałaś dwa latka, bo to dawno temu? To jak się miało dwa latka, to najczęściej się nic nie pamięta, pamiętasz coś z tego?

Być może jak miałam dwa latka, to nie do końca, ale przeszłam wtedy trzy kursy z Helen Doron. Obecnie to są, jak próbowałam porównać, bo oczywiście kursy się zmieniły i bardziej rozwinęły, to na dzisiejsze kursy to jest „More fun with Flupe”, „Jump with Joey” i „Fun with Flupe” z tego co pamiętam.

No, bo to wcześniej się inaczej nazywało.

Dokładnie.

W tej chwili to się pozmieniało i rozwinęło. A co pamiętasz, co pierwszego pamiętasz w ogóle? Tak z lekcji angielskiego metodą Helen Doron?

Myślę, że pierwszą rzecz, którą zapamiętałam, to było uczenie się właśnie z dinozaurem, czyli był koszyk i dinozaur, i ten dinozaur albo był nad koszykiem, albo pod koszykiem, w koszyku, no i tak się uczyliśmy prepositions of place

No a później, no bo później co? No bo tak, przedszkole, szkoła podstawowa. Jak ten angielski w twoim życiu tam gdzieś istniał cały czas?

Potem właśnie gdzieś tam coraz bardziej się rozwijałam w tym angielskim, bo sprawiało mi to dużą przyjemność. No i też czułam, że w pewnym sensie jestem w tym dobra. Dlatego w podstawówce chodziłam dalej na indywidualne lekcje angielskiego i też na różne zajęcia właśnie uczęszczałam. Zazwyczaj udawało mi się też różne konkursy wygrywać.

Dzięki metodzie Helen Doron, czy…

Myślę, że tak. Bo jednak zaczęcie tak wcześnie tej nauki angielskiego pozwoliło mi właśnie na to, żeby łatwiej przyswajać dalszy materiał.

No i później co? Liceum, matura?

Potem gimnazjum.

Aha, gimnazjum jeszcze, tak.

I w gimnazjum właśnie też zdecydowałam się kontynuowanie właśnie nauki języka angielskiego w szkole z oddziałem dwujęzycznym i właśnie ten angielski tam też mogłam coraz to lepiej szlifować.

Szukam pracy jako nauczycielka angielskiego w Helen Doron English

W którymś momencie stwierdziłaś: „Szukam pracy i czemu nie Helen Doron”?

Tak, wtedy w liceum również poszłam, kontynuowałam naukę w klasie dwujęzycznej i będąc w klasie maturalnej, właśnie wtedy zobaczyłam ofertę pracy. I stwierdziłam: „Spełniam wszystkie wymagania, może spróbuję”. I to była właśnie fajna decyzja, bo przychodząc na rozmowę rekrutacyjną, to odbyła się z Kasią Strzałą. To zaśpiewałam piosenkę, którą, którą się kiedyś właśnie nauczyłam, o kształtach. No i Kasia była zdziwiona, że ktoś jeszcze tą starą piosenkę pamięta, no i potem już zaczęłam TTC.

Czyli szkolenie dla nauczycieli.

Dokładnie.

Zobaczyłaś to ogłoszenie, to stwierdziłaś: „O, ja to znam, ja chodziłam na to, to może będzie mi łatwiej”, to tak na łatwiznę poszłaś, tak?

Troszkę na łatwiznę poszłam. Bo wiedziałam, po prostu, na czym to polega i też napisałam, jak się potem okazało do Heleny, że znam tą metodę i wiem jak z tym pracować, no i właśnie dlatego zostałam zaproszona też na rozmowę.

Wiesz o tym, że jesteś jedną z niewielu, znaczy z pierwszych osób w zasadzie, które u nas zostają nauczycielami, będąc wcześniej uczniami?

No jest to naprawdę bardzo fajna rzecz i właśnie jak też opowiadam swoim uczniom już teraz, że też właśnie się uczyłam tych piosenek. I kiedyś tak samo jak oni skakałam i biegałam po sali, no to są naprawdę w szoku, że, że to już jest tak długo.

I co, i dzieci mówią: „O, będziemy tak jak nasza pani od angielskiego i też będziemy kiedyś nauczycielami, nauczycielkami”?

Tak, tak, bardzo często się to zdarza, w szczególności jednak u dziewczynek widzę tą tendencję, że właśnie: „O, to co trzeba zrobić, żeby zostać nauczycielem?”, że to jest fajne, także gdzieś tam tą motywację w niektórych uczniach widzę.

A jak angielski w ogóle, metodą Helen Doron i w ogóle angielski, wpłynął na twoje życie w ogóle, jakieś decyzje, jakieś kierunki rozwoju, naukę?

Na pewno pozwolił mi podróżować po świecie. Nie boję się tego, bo wiem, że zawsze wszędzie się odnajdę i dogadam, także to na pewno bardzo mocno otworzyło mi horyzonty, bo i w gimnazjum. I liceum, i potem na studiach, o których też za chwilkę powiem, mogłam ten angielski wykorzystać. Żeby brać udział w różnych wymianach, na przykład w Holandii, w Niemczech i podróżować. Także bardzo mocno ułatwiło, mi życie i nauczenie się również drugiego języka, ponieważ po hiszpańsku, też było mi łatwiej się nauczyć tego języka.

Czyli jak byłaś gdzieś na wymianach, to nie zastanawiałaś się nad mówieniem, po prostu mówiłaś?

Dokładnie, dokładnie. Pierwszą wymianę miałam w wieku trzynastu lat do Holandii i w tym okresie nie miałam żadnych przeszkód w mówieniu, i nie bałam się tego języka.

A te osoby, które tam spotkałaś na tych wymianach za granicą, jakieś inne osoby, które nie uczyły się tak jak ty, widziałaś jakąś różnicę pomiędzy twoją umiejętnością posługiwania się językiem, a tą, którą oni mieli?

Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, bo ja miałam trzynaście lat, a pozostali mieli siedemnaście mniej więcej, bo zostałam wybrana jako ta najmłodsza osoba, także…

No tak, ale to też jest jakiś tam wyróżnik, nie?

Dokładnie.

I bez względu na różnicę wieku i dawałaś sobie radę z siedemnastolatkami wtedy.

Dokładnie.

Program nauczania jest dostosowany do potrzeb dziecka

Praca z dziećmi to bardzo indywidualna sprawa, dlatego w Helen Doron dbamy o to, aby program dostosowany był do tego, czego oczekuje dziecko i czego dziecko potrzebuje. A o tym opowiadała Joanna Cesarz-Krzystanek, nauczycielka w Helen Doron. Jak skomentujesz słowa Joanny?

Powiem tak: No w stu procentach się tym zgadzam, aczkolwiek powiedziałabym, że ten kryzys, przynajmniej w moich grupach, przebiega troszkę później. To jest tam w wieku, bym powiedziała koło jedenastego roku życia, moim zdaniem. Bo wtedy właśnie dzieci są jeszcze pewniejsze tego, że naprawdę ten angielski potrafią w porównaniu do swoich rówieśników. Ale to właśnie dobrą metodą jest albo zmiana lektora, jeżeli po prostu tutaj coś nie zagra pomiędzy uczniem a nauczycielem. Albo zmiana grupy, to też często pomaga, bo wtedy być może dziecko się z innymi rówieśnikami, lepiej się dogada.

A twój kryzys? Miałaś kryzys tego typu, że w którymś momencie miałaś takie wrażenie, że już umiesz i po co to kontynuować?

Wydaje mi się, że kiedyś miałam taki kryzys. Wydaje mi się, że przyszło to, kiedy weszło zbyt dużo czasów przeszłych haha.

No tak, angielski to same czasy, dużo czasów, zawsze kłopot.

Dokładnie haha.

No wspomniałaś wcześniej o tym, że też nauka angielskiego i wpłynęła na twoje różne decyzje i na studia, co studiujesz? Tylko nie mów, że angielski.

Nie, nie, nie, postanowiłam wybrać troszkę inny kierunek. Skończyłam international business na uniwersytecie ekonomicznym, z tym że ten kierunek był w całości prowadzony po angielsku.

Dlaczego akurat taki kierunek?

Bo chciałam dalej, że tak powiem, robić coś związanego z angielskim, ale niekoniecznie brnąć w filologię.

Okej, rozumiem, czyli jakoś tak, trochę coś pokrewnego. Czyli ten angielski był jakby podstawą do dalszych decyzji?

Tak, podstawą do… dokładnie.

Do jakichś kierunków. I co, jakie masz plany w związku z tym? Słyszałem, że planujesz zrobić krok następny w niedalekiej przyszłości i otworzyć szkołę Helen Doron.

Jest to w moich planach, także dalej się orientuję, jak to wygląda i jak zacząć. Także na pewno nie wykluczam takich planów.

 

Co jeszcze możesz powiedzieć, tak z doświadczenia swojego, jako była uczennica, obecna nauczycielka?

Powiem tak, jest to naprawdę fajna metoda, którą z czystym sumieniem mogę polecić każdemu. Często zdarza się tak, że nawet rodzice, wraz z dziećmi, mogą ten swój angielski podciągnąć trochę i się pouczyć. Bardzo fajna, przystępna, no i przede wszystkim efektywna metoda. (Sprawdź: angielski dla 7 latka)

A co lubisz najbardziej w metodzie Helen Doron?

Piosenki haha.

Piosenki haha.

To zdecydowanie.

Tu mamy taki przebój, nie wiem czy słyszałaś, „Happy Kids, Happy World”? To Michał z Pomorza nagrał, ale to jest taka piosenka jakby poboczna, nie z kursu, ale może któraś z kursu…

To jest to bardzo trudne pytanie, bo teraz naprawdę muszę przelecieć przez wszystkie kursy i się zastanowić. Myślę, że „Pretty whitty birds” z More jump with Joey.

Naukę zacznij od zobaczenia lekcji pokazowych

Co byś poradziła wszystkim osobom, które się wahają, zastanawiają się, czy to jest dobre miejsce do zapisania swojego dziecka?

Po pierwsze przyszłabym na lekcję pokazową i poznałabym lektora, poznała szkołę i dowiedziała się wszystkich szczegółów, jak ta metoda działa i jak fajne rezultaty przynosi. Na pewno dałabym dziecku czas, jeżeli rodzice się wahają, to dałabym dziecku czas, żeby mogło właśnie poznać grupę, poznać metodę, no i zaprzyjaźnić się z angielskim.

A jak ktoś się zastanawia czy zostać nauczycielką, nauczycielem metody Helen Doron, to co wtedy?

To zapraszam, można zadać mi każde pytanie, ja to z chęcią opowiem, ale to jest naprawdę fajna przygoda i od dzieci również można się wiele nauczyć, przede wszystkim takiej radości od dzieci i spojrzenia właśnie na świat przez takie różowe okulary.

A jak ktoś nie był uczniem metody Helen Doron, to może zostać nauczycielem?

No myślę, że sobie poradzi haha.

Da sobie radę, myślisz, że tak?

Da sobie radę haha.

Dobrze, dziękuję bardzo za rozmowę. Moją gościnią była Hania Osiadacz, nauczycielka Helen Doron z Tychów. Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.