Pewnie sam zadajesz sobie to pytanie: czy rozpoczęcie nowego biznesu w czasie kryzysu nie jest czystym szaleństwem? Przecież nie wiem nawet, czy za chwilę znowu nie zamkną całej gospodarki. I co wtedy z moją inwestycją, co z zaciągniętymi kredytami?
A może jest jakiś sposób, aby poczuć się na nowej drodze bezpieczniej i zmniejszyć ryzyko porażki? Odpowiedzią jest działanie w oparciu o doświadczenia innych, a także wsparcie na każdym etapie otwierania swojej firmy. Tylko gdzie znaleźć takie przyjazne środowisko?
Obecnie sytuacja ekonomiczna w wielu krajach ze względu na pandemię koronawirusa i związane z tym zamrożenie gospodarki wydaje się nie sprzyjać temu, by zacząć nowy biznes w czasie kryzysu 2020. Pracownicy obawiają się, czy zachowają swoje miejsca pracy, a pracodawcy, czy będzie ich stać na utrzymanie dotychczasowego poziomu zatrudnienia w firmach.
A jednak w naszym biznesie – nauka angielskiego metodą Helen Doron – nie raz byliśmy świadkami sytuacji, kiedy nasi nowi franczyzobiorcy pomimo niekorzystnych warunków zdecydowali się na otwarcie szkoły i odnieśli sukces. Jak to możliwe? Najkrótsza odpowiedź brzmi – „Nie byli sami”. Nie byli sami, ponieważ dołączyli do zespołu ludzi, którzy w biznesie edukacyjnym są już od ponad 30 lat. Mają niezbędne doświadczenie, wiedzę oraz narzędzia. A co najważniejsze – są skłonni podzielić się swoją wiedzą, przekazać swoje umiejętności.
Poniżej przedstawimy, jak centra Helen Doron English na całym świecie radziły sobie z nauczaniem online w czasie obowiązkowej izolacji.
Kolejna wątpliwość, jaka się budzi, kiedy myślimy o założeniu szkoły językowej, to kryzys współczesnej edukacji w obliczu koronawirusa. W czasie społecznej izolacji, kiedy dzieci zostały w domu, ich rodzice mogli się przekonać, jak wygląda zdalne nauczanie. Większość szkół wysyłała zadania mailem, nie oferując żadnej formy żywej interakcji z uczniami. Uczniowie zadania przerabiali w domu, najczęściej potrzebując pomocy kogoś dorosłego, a zdjęcia wykonanych zadań przesyłali mailem. W niektórych szkołach nauczyciel łączył się raz w tygodniu, by porozmawiać z dziećmi. W nielicznych placówkach odbywały się zajęcia online – z interakcją, prezentowaniem nowego materiału, sprawdzeniem, czy został on przez uczniów zrozumiany, a potem opanowany.
Po czterech miesiącach zdalnej nauki większość rodziców jest przekonana, że nauka online nie ma sensu, ponieważ nie działa i nie przekłada się na żadne efekty.
Dlaczego szkolne zdalne nauczanie było tak słabe? Głównie dlatego, że nauczyciele nie otrzymali żadnej pomocy. Nikt nie przygotował dla nich platformy online, na której mogliby pracować, ani nie przeszkolił z platform, które są dostępne w sieci. Nie przeprowadzono żadnych zdalnych warsztatów ani webinarów poświęconych odpowiednim metodom zdalnego nauczania. Nie zadbano o trenerów gotowych podjąć się takich szkoleń, ani nie zapewniono informatycznej obsługi, która z jednej strony pomagałyby nauczycielom w sprawnym posługiwaniu się nowym narzędziem, a z drugiej rodzicom w ściągnięciu odpowiedniego programu i poprawnym zalogowaniu się.
W centrach Helen Doron English zaledwie tydzień trwało przestawienie się na naukę online z zachowaniem najważniejszych wytycznych metody – prezentacją nowego materiału, interakcją z uczniami (w nauce języka to niezbędne) oraz grami i zabawami, które pozwalają na utrwalenie materiału, a także są przyjemnym i pożytecznym relaksem.
Jak odnieść sukces pomimo kryzysu? Gdy decydujesz się na prowadzenie biznesu opartego na franczyzie Helen Doron English, dostajesz wsparcie od międzynarodowego zespołu ekspertów w dziedzinie edukacji oraz marketingu. Dostęp do niezbędnej wiedzy i ponad 30 letniego doświadczenia, uchroni Cię przed podejmowaniem złych decyzji. Ponadto oszczędzasz czas, bo sam nie zajmujesz się wieloma nowymi dla Ciebie kwestiami, otrzymujesz wsparcie, a dzięki temu Twoje szanse na sukces wzrastają. To właśnie zachęca ludzi do podjęcia ryzyka w niepewnych czasach.
W czasie lockdownu centra Helen Doron English udowodniły, że nauka angielskiego online może być skuteczna, interesująca i przyjemna dla uczniów.
Nasi lektorzy otrzymali pomoc techniczną, jeśli chodzi o wybranie najlepszej platformy do nauki zdalnej oraz jej obsługę. W czasie szkolenia informatycznego przetestowali działanie platformy oraz otrzymali odpowiedzi na wszelkie niejasności.
Potem do pomocy wkroczyli trenerzy metody. Przygotowali prezentacje online, w których zawarty został materiał przerabiany przez daną grupę. Były do obrazki, interaktywne aktywności, quizy i gry, które kładły nacisk na mówienie po angielsku. Materiały do prezentacji (obrazki, treści gramatyczne, pomysły na gry) dostarczyła Helen Doron wraz z zespołem dydaktycznym.
Lektorzy ćwiczyli zdalne lekcje sami na sobie. Każde centrum umawiało się na platformie online i każdy nauczyciel miał szansę wypróbować, jak to jest prowadzić zdalne zajęcia. Uczyliśmy się niezbędnych podstaw. Co widać w kamerce? Jak się ruszać, by było nas dobrze widać (metoda Helen Doron English zakłada dużo ruchu i tańca w czasie zajęć)? Jak udostępniać ekran? Jak aktywizować uczniów do odpowiedzi – poprzez mówienie, pisanie na czacie, dzielenie na wirtualne pokoje i pracę w grupach. Jak puszczać anglojęzyczne filmiki? Jak korzystać z naszej platformy online z grami?
Pierwszy tydzień zajęć online wiązał się też z przeszkoleniem rodziców w obsłudze platform do zdalnego nauczania. Pomoc informatyczna była cały czas dostępna. Rodzic mógł skontaktować się z naszym informatykiem i poradzić w każdej kwestii, np. dlaczego nie działa kamera, czemu nic nie słyszę, itp. Nasz informatyk zdalnie rozwiązywał tego typu problemy.
Pierwsze zajęcia online to była prawdziwa magia. Dzieci stęsknione za kontaktem z rówieśnikami i lektorami patrzyły jak zaczarowane w ekran. Chętnie brały udział w zajęciach i dużo się odzywały, zafascynowane słuchawkami i mikrofonem, który umożliwiał im komunikację. Po pierwszym miesiącu stało się jasne, że potrzebujemy kolejnych urozmaiceń lekcji, nowych aktywności.
Trenerki metody Helen Doron English organizowały webinary oraz szkolenia online, w czasie których pokazywały, jakie możliwości daje internet, gdzie szukać interaktywnych gier, jak je tworzyć i jak w nie grać. Dzięki temu na przykład ze starszymi uczniami mogliśmy zagrać w bardzo popularne gry typu „escape room”, gdzie uczestnicy muszą odgadnąć szereg zagadek, wykonać różne zadania językowe, by wydostać się z zamkniętego wirtualnego pokoju. Z pomocą naszego informatyka dbaliśmy przy tym o cyfrowe bezpieczeństwo.
Kiedy czasy są trudne, zaczynamy dostrzegać możliwości, których wcześniej nie widzieliśmy, jak np. skuteczna nauka online. Jeśli trudno dostać pracę, rozwiązaniem pozostaje samodzielne stworzenie sobie miejsca pracy. Wtedy poszukuje się nowych rozwiązań, które inaczej nie przyszłyby do głowy. Nikomu z nas nie wpadłby na to, że można uczyć dzieci w wieku żłobkowym i przedszkolnym online. Oczywiście z dużą pomocą ich rodziców, którzy zapewniali swoim pociechom niezbędną opiekę i aktywność w czasie zajęć. Dla rodziców naszych najmłodszych uczniów to był czas poświęcony wytężonej pracy z dzieckiem, ale lektor był cały czas obecny online, prowadził rodzica, mówił, jak i co robić.
Dzięki temu nasi uczniowie z powodzeniem kontynuowali naukę. Proces przyswajania języka nie został przerwany, co w wypadku nauki języków obcych jest bardzo ważne. Właściwie stanowi podstawę nauki. Ponadto dzieci miały zapewniony cotygodniowy kontakt ze swoimi rówieśnikami, lektorem/lektorką. Czasem zostawały jeszcze online po lekcji, żeby porozmawiać z nauczycielem lub pokazać swoje zabawki koleżankom i kolegom. Niektóre tak wciągały się w „rysowanie po ekranie”, że z niecierpliwością czekały na kolejną możliwość.
Nasi lektorzy nauczyli się nowych narzędzi, które z pewnością bardzo przydają się we współczesnym świecie. Tym bardziej, że dzieci i młodzież na co dzień korzystają z internetu i możliwości, jakie daje sieć. Nauczyciel, który również z tego umiejętnie korzysta i potrafi zainteresować angielskim w każdych warunkach (stacjonarnych czy zdalnych) czy przy użyciu dowolnego narzędzia (czy to gry planszowej czy gry online typu „escape room”), zyska ciekawość i zaangażowanie swoich uczniów. A to przy nauce języka niezbędne.
Na koniec pojawia się pytanie, dlaczego Twoich potencjalni klienci chcieliby inwestować w edukację? Jeśli czasy są niepewne i nie wiadomo, co przyniesie jutro, jedyną rzeczą, na którą warto stawiać jest wykształcenie. Można stracić etat, mieszkanie, pracę, ale nie dobrą edukację. Ludzie chcą dać swoim dzieciom lepszą przyszłość i wiedzą, że angielski im w tym pomoże.
Przystąpienie do franchisingu to nie tylko zmiana zawodowej kariery. To otwarcie na nowe możliwości i dołączenie do międzynarodowej wspólnoty centrów Helen Doron English, które pomagają sobie w każdej sytuacji. Dlatego właśnie mówimy, że nasz biznes to sposób na życie. A z doświadczenia wiemy, że dodatkowo zmienia życie na lepsze.
Pewnie sam zadajesz sobie to pytanie: czy rozpoczęcie nowego biznesu w czasie kryzysu nie jest czystym szaleństwem? Przecież nie wiem nawet, czy za chwilę znowu nie zamkną całej gospodarki. I co wtedy z moją inwestycją, co z zaciągniętymi kredytami?
A może jest jakiś sposób, aby poczuć się na nowej drodze bezpieczniej i zmniejszyć ryzyko porażki? Odpowiedzią jest działanie w oparciu o doświadczenia innych, a także wsparcie na każdym etapie otwierania swojej firmy. Tylko gdzie znaleźć takie przyjazne środowisko?
Obecnie sytuacja ekonomiczna w wielu krajach ze względu na pandemię koronawirusa i związane z tym zamrożenie gospodarki wydaje się nie sprzyjać temu, by zacząć nowy biznes w czasie kryzysu 2020. Pracownicy obawiają się, czy zachowają swoje miejsca pracy, a pracodawcy, czy będzie ich stać na utrzymanie dotychczasowego poziomu zatrudnienia w firmach.
A jednak w naszym biznesie – nauka angielskiego metodą Helen Doron – nie raz byliśmy świadkami sytuacji, kiedy nasi nowi franczyzobiorcy pomimo niekorzystnych warunków zdecydowali się na otwarcie szkoły i odnieśli sukces. Jak to możliwe? Najkrótsza odpowiedź brzmi – „Nie byli sami”. Nie byli sami, ponieważ dołączyli do zespołu ludzi, którzy w biznesie edukacyjnym są już od ponad 30 lat. Mają niezbędne doświadczenie, wiedzę oraz narzędzia. A co najważniejsze – są skłonni podzielić się swoją wiedzą, przekazać swoje umiejętności.
Poniżej przedstawimy, jak centra Helen Doron English na całym świecie radziły sobie z nauczaniem online w czasie obowiązkowej izolacji.
Kolejna wątpliwość, jaka się budzi, kiedy myślimy o założeniu szkoły językowej, to kryzys współczesnej edukacji w obliczu koronawirusa. W czasie społecznej izolacji, kiedy dzieci zostały w domu, ich rodzice mogli się przekonać, jak wygląda zdalne nauczanie. Większość szkół wysyłała zadania mailem, nie oferując żadnej formy żywej interakcji z uczniami. Uczniowie zadania przerabiali w domu, najczęściej potrzebując pomocy kogoś dorosłego, a zdjęcia wykonanych zadań przesyłali mailem. W niektórych szkołach nauczyciel łączył się raz w tygodniu, by porozmawiać z dziećmi. W nielicznych placówkach odbywały się zajęcia online – z interakcją, prezentowaniem nowego materiału, sprawdzeniem, czy został on przez uczniów zrozumiany, a potem opanowany.
Po czterech miesiącach zdalnej nauki większość rodziców jest przekonana, że nauka online nie ma sensu, ponieważ nie działa i nie przekłada się na żadne efekty.
Dlaczego szkolne zdalne nauczanie było tak słabe? Głównie dlatego, że nauczyciele nie otrzymali żadnej pomocy. Nikt nie przygotował dla nich platformy online, na której mogliby pracować, ani nie przeszkolił z platform, które są dostępne w sieci. Nie przeprowadzono żadnych zdalnych warsztatów ani webinarów poświęconych odpowiednim metodom zdalnego nauczania. Nie zadbano o trenerów gotowych podjąć się takich szkoleń, ani nie zapewniono informatycznej obsługi, która z jednej strony pomagałyby nauczycielom w sprawnym posługiwaniu się nowym narzędziem, a z drugiej rodzicom w ściągnięciu odpowiedniego programu i poprawnym zalogowaniu się.
W centrach Helen Doron English zaledwie tydzień trwało przestawienie się na naukę online z zachowaniem najważniejszych wytycznych metody – prezentacją nowego materiału, interakcją z uczniami (w nauce języka to niezbędne) oraz grami i zabawami, które pozwalają na utrwalenie materiału, a także są przyjemnym i pożytecznym relaksem.
Jak odnieść sukces pomimo kryzysu? Gdy decydujesz się na prowadzenie biznesu opartego na franczyzie Helen Doron English, dostajesz wsparcie od międzynarodowego zespołu ekspertów w dziedzinie edukacji oraz marketingu. Dostęp do niezbędnej wiedzy i ponad 30 letniego doświadczenia, uchroni Cię przed podejmowaniem złych decyzji. Ponadto oszczędzasz czas, bo sam nie zajmujesz się wieloma nowymi dla Ciebie kwestiami, otrzymujesz wsparcie, a dzięki temu Twoje szanse na sukces wzrastają. To właśnie zachęca ludzi do podjęcia ryzyka w niepewnych czasach.
W czasie lockdownu centra Helen Doron English udowodniły, że nauka angielskiego online może być skuteczna, interesująca i przyjemna dla uczniów.
Nasi lektorzy otrzymali pomoc techniczną, jeśli chodzi o wybranie najlepszej platformy do nauki zdalnej oraz jej obsługę. W czasie szkolenia informatycznego przetestowali działanie platformy oraz otrzymali odpowiedzi na wszelkie niejasności.
Potem do pomocy wkroczyli trenerzy metody. Przygotowali prezentacje online, w których zawarty został materiał przerabiany przez daną grupę. Były do obrazki, interaktywne aktywności, quizy i gry, które kładły nacisk na mówienie po angielsku. Materiały do prezentacji (obrazki, treści gramatyczne, pomysły na gry) dostarczyła Helen Doron wraz z zespołem dydaktycznym.
Lektorzy ćwiczyli zdalne lekcje sami na sobie. Każde centrum umawiało się na platformie online i każdy nauczyciel miał szansę wypróbować, jak to jest prowadzić zdalne zajęcia. Uczyliśmy się niezbędnych podstaw. Co widać w kamerce? Jak się ruszać, by było nas dobrze widać (metoda Helen Doron English zakłada dużo ruchu i tańca w czasie zajęć)? Jak udostępniać ekran? Jak aktywizować uczniów do odpowiedzi – poprzez mówienie, pisanie na czacie, dzielenie na wirtualne pokoje i pracę w grupach. Jak puszczać anglojęzyczne filmiki? Jak korzystać z naszej platformy online z grami?
Pierwszy tydzień zajęć online wiązał się też z przeszkoleniem rodziców w obsłudze platform do zdalnego nauczania. Pomoc informatyczna była cały czas dostępna. Rodzic mógł skontaktować się z naszym informatykiem i poradzić w każdej kwestii, np. dlaczego nie działa kamera, czemu nic nie słyszę, itp. Nasz informatyk zdalnie rozwiązywał tego typu problemy.
Pierwsze zajęcia online to była prawdziwa magia. Dzieci stęsknione za kontaktem z rówieśnikami i lektorami patrzyły jak zaczarowane w ekran. Chętnie brały udział w zajęciach i dużo się odzywały, zafascynowane słuchawkami i mikrofonem, który umożliwiał im komunikację. Po pierwszym miesiącu stało się jasne, że potrzebujemy kolejnych urozmaiceń lekcji, nowych aktywności.
Trenerki metody Helen Doron English organizowały webinary oraz szkolenia online, w czasie których pokazywały, jakie możliwości daje internet, gdzie szukać interaktywnych gier, jak je tworzyć i jak w nie grać. Dzięki temu na przykład ze starszymi uczniami mogliśmy zagrać w bardzo popularne gry typu „escape room”, gdzie uczestnicy muszą odgadnąć szereg zagadek, wykonać różne zadania językowe, by wydostać się z zamkniętego wirtualnego pokoju. Z pomocą naszego informatyka dbaliśmy przy tym o cyfrowe bezpieczeństwo.
Kiedy czasy są trudne, zaczynamy dostrzegać możliwości, których wcześniej nie widzieliśmy, jak np. skuteczna nauka online. Jeśli trudno dostać pracę, rozwiązaniem pozostaje samodzielne stworzenie sobie miejsca pracy. Wtedy poszukuje się nowych rozwiązań, które inaczej nie przyszłyby do głowy. Nikomu z nas nie wpadłby na to, że można uczyć dzieci w wieku żłobkowym i przedszkolnym online. Oczywiście z dużą pomocą ich rodziców, którzy zapewniali swoim pociechom niezbędną opiekę i aktywność w czasie zajęć. Dla rodziców naszych najmłodszych uczniów to był czas poświęcony wytężonej pracy z dzieckiem, ale lektor był cały czas obecny online, prowadził rodzica, mówił, jak i co robić.
Dzięki temu nasi uczniowie z powodzeniem kontynuowali naukę. Proces przyswajania języka nie został przerwany, co w wypadku nauki języków obcych jest bardzo ważne. Właściwie stanowi podstawę nauki. Ponadto dzieci miały zapewniony cotygodniowy kontakt ze swoimi rówieśnikami, lektorem/lektorką. Czasem zostawały jeszcze online po lekcji, żeby porozmawiać z nauczycielem lub pokazać swoje zabawki koleżankom i kolegom. Niektóre tak wciągały się w „rysowanie po ekranie”, że z niecierpliwością czekały na kolejną możliwość.
Nasi lektorzy nauczyli się nowych narzędzi, które z pewnością bardzo przydają się we współczesnym świecie. Tym bardziej, że dzieci i młodzież na co dzień korzystają z internetu i możliwości, jakie daje sieć. Nauczyciel, który również z tego umiejętnie korzysta i potrafi zainteresować angielskim w każdych warunkach (stacjonarnych czy zdalnych) czy przy użyciu dowolnego narzędzia (czy to gry planszowej czy gry online typu „escape room”), zyska ciekawość i zaangażowanie swoich uczniów. A to przy nauce języka niezbędne.
Na koniec pojawia się pytanie, dlaczego Twoich potencjalni klienci chcieliby inwestować w edukację? Jeśli czasy są niepewne i nie wiadomo, co przyniesie jutro, jedyną rzeczą, na którą warto stawiać jest wykształcenie. Można stracić etat, mieszkanie, pracę, ale nie dobrą edukację. Ludzie chcą dać swoim dzieciom lepszą przyszłość i wiedzą, że angielski im w tym pomoże.
Przystąpienie do franchisingu to nie tylko zmiana zawodowej kariery. To otwarcie na nowe możliwości i dołączenie do międzynarodowej wspólnoty centrów Helen Doron English, które pomagają sobie w każdej sytuacji. Dlatego właśnie mówimy, że nasz biznes to sposób na życie. A z doświadczenia wiemy, że dodatkowo zmienia życie na lepsze.