Bardzo lubię, najmniejsze dzieci. One pracują z rodzicami i rodzice, którzy przychodzą z takimi małymi dziećmi na zajęcia to są bardzo świadomi rodzice, to są rodzice, którzy wiedzą jakie to są korzyści dla dziecka, jak to niesamowicie dzieci rozwija, ile dodaje, jak to dużo daje na przyszłość. Jak ładujemy tą baterię tym dzieciom i to są bardzo przyjemne zajęcia.
Słuchaj na:

SpreakerSpotifyGoogle PodcastApple PodcastYouTube

Grzegorz Grabiec: Angielski z przyszłością, rozmowy Helen Doron English, jestem dzisiaj w Warszawie, moją gościnią jest Marta Makarewicz.

Marta Makarewicz: Tak, cześć. 

Cześć. Opowiedz coś o sobie, kim jesteś, jak trafiłaś do Helen Doron?

Jak trafiłam do Helen Doron? A to jest bardzo fajna opowieść, to jest bardzo ciekawa historia, bo rozmawiałam nawet o tym kiedyś z naszą tutaj szefową regionu, że był taki billboard, wisiał na skrzyżowaniu dwóch takich całkiem sporych ulic w Warszawie, na Woli i ten billboard wisiał, on wisiał bardzo długo, w sensie, że ja go obserwowałam za każdym razem jak jechałam do pracy i on robił się coraz bledszy i coraz bledszy i taki coraz mniej czytelny.

Jestem nauczycielką już dwadzieścia trzy lata i bardzo chciałam zawsze uczyć dzieci, ale nie, nie, nie miałam, nie czułam takiej jeszcze, nie, nie byłam pewna, czy jestem na to gotowa i ten, te dzieci z tego billboardu Helen Doron tak na mnie patrzyły i zachęcały mnie do tego właśnie żeby dołączyć do rodziny Helen Doron English. 

No i trzynaście, nie trzynaście, w dwa tysiące trzynastym roku w końcu się odważyłam i skontaktowałam się i zaczęłam pracować w Helen Doron.

Czyli co, zawsze chciałaś uczyć dzieci od kiedy zostałaś nauczycielką?

Tak, tak, jak, jeszcze jak studiowałam, to wiedziałam, że to jest to, co chciałabym robić, ale w tamtym momencie, to było naprawdę wiele lat temu, mówiło się o uczeniu dzieci tak od siódmego roku życia, to mówiło się „O to już jest bardzo wcześnie”, no, a raczej od dziewiątego, w zasadzie to jak dzieci zaczynają szkołę podstawową, no to jeszcze w pierwszej klasie ich nie męczmy, a może od drugiej klasy i to było tak, tak popularnie się mówiło właśnie raczej o takich starszych dzieciach. Nikt nie mówił o, o maluchach, nikt nie mówił o dzieciach rocznych, dwuletnich czy trzyletnich, co jest teraz moją pasją, w ogóle im młodsze dzieci tym fajniej mi się z nimi pracuje.  

Jak zostałam nauczycielką angielskiego

Co spowodowało, że zdecydowałaś się, mając lat dziewiętnaście, żeby zostać nauczycielką angielskiego? Jak to było? Jesteś nastolatką i nagle pyk, będę nauczycielką.

To było w zasadzie tak z potrzeby chwili, bo zaczęłam studia daleko od domu, bo wyjechałam na drugi koniec Polski, no i potrzebowałam trochę grosza, a że zaczęłam pracę, znaczy zaczęłam studia w nauczycielskim collegium, to jakoś tak naturalnie wyszło, że-

Czyli nie studiowałaś filologii angielskiej?

Filologii nie, najpierw studiowałam w nauczycielskim collegium, następnie studiowałam na Uniwersytecie Warszawskim Iberystykę, język hiszpański i portugalski. 

A i trafiłaś do angielskiego, na angielski?

Tak, jakoś tak zupełnie naturalnie przyszło.

Okej, no i co, myślisz, że ten billboard tak chodził za tobą albo patrzył na ciebie? 

Tak no patrzył na mnie, patrzył na mnie, patrzył i zachęcał i zachęcał i w końcu tak i w końcu, to był duży krok w tamtym momencie, bo miałam dwójkę małych dzieci, malutkich, a to taka była zupełna zmiana, prawda?

To jest zupełnie co innego uczyć dorosłych i nastolatki, ewentualnie jakieś pojedyncze, pojedyncze dzieci poniżej osiemnastego roku życia, ale w większości dorosłych i zacząć coś zupełnie, zupełnie nowego, to było takie duże wyzwanie w tamtym momencie, ale to była najlepsza rzecz jaką, najlepsza decyzja jaką podjęłam w tym życiu.

Powiedz, nie bałaś się, na początku, że to takie małe dzieci, bo mówiłaś wcześniej, że dopiero od dziewiątego, a najlepiej od dziesiątego, czy jeszcze później roku życia, a tu nagle dwulatki, roczne, może jeszcze młodsze.

Właśnie nie, nie, nie, ja, to, czego się obawiałam zawsze, to czułam się, że może nie jestem do końca, że nie jestem do końca przeszkolona w tym kierunku i to był taki mój strach i dlatego nigdy tego nie podjęłam, takiej próby, żeby pracować, a ponieważ Helen Doron English szkoli swoich nauczycieli, nie puszcza takich po prostu młodych ludzi, czy tam starszych nawet ludzi, tak po prostu nie rzuca ich na głęboką wodę.

Tylko najpierw wszyscy są super przygotowani do tego, żeby tak pracować, to, to dzięki temu, to było, dla mnie to było naprawdę podanie ręki, autentycznie i po tym szkoleniu, które każdy z nauczycieli Helen Doron musi przejść, czyli TTC, czułam się, że, no, będzie, czułam, jakby, ktoś mi po prostu wiatr w żagle, prawda? I czułam się super przygotowana, później się pojawiły problemy, bo okazało się, że…

Jakie problemy? 

No właśnie, no bo okazuje się, że TTC to jest fajne przygotowanie-

Czyli to szkolenie dla nauczycieli.

Tak, to szkolenie dla nauczycieli, to jest szkolenie z dorosłymi, to znaczy, Agata-

W sensie, że się szkolisz z grupą dorosłych osób.

Dokładnie, z grupą dorosłych i Agata nas zainspirowała wspaniale po prostu, byliśmy, wszyscy byliśmy tak tym pozytywnie nakręceni, że będziemy pracować z dziećmi, a później się okazało, że dzieci to troszeczkę inny materiał i no i trochę na początku było strachu, z dziećmi  trzeba było się nau…

Musiałam się nauczyć jak pracować z dziećmi po prostu, jak postępować z nimi i jak to wszystko może wyglądać, ale po tylu latach, no, naprawdę, czuję, czuję, że dużo rzeczy, dużo rzeczy zmieniałam w życiu, ale to było chyba, mówię, jedna z najlepszych decyzji, jakie mogłam podjąć. Bo dzieci dają nam, dzieci dają nam informację zwrotną od razu, bardzo to w nich lubię, zawsze to powtarzam, że w pracy z dorosłymi bywa różnie, rodzice czasami uśmiechają się, a mogą sobie coś innego na przykład mieć w głowie. Natomiast dzieci od razu dają feedback i to jest wspaniałe, bo lekcja, lekcje są, są oczywiście są napisane przez doro… przez nas nauczycieli, ale tak naprawdę lekcje bardzo często prowadzą też dzieci.

Bo chodzi mi o to, że patrzymy na dzieci i widzimy co one w tym momencie tak naprawdę, czy one nas odbierają dobrze, tą akurat, tą zabawę, którą przedstawiliśmy, czy one w tym momencie zupełnie tego nie czują i wtedy wiemy, że musimy pójść za dziećmi, prawda? I widzimy zadowolenie, to zadowolenie z tego, co robimy widzimy od razu albo niezadowolenie, więc to jest wspaniałe. Praca z dziećmi jest bardzo autentyczna, jest absolutnie w stu procentach prawdziwa.

A jesteś też metodyczką?

Tak, tak.

Jakie obowiązki ma nauczyciel Metody Helen Doron

Jak, jak, co należy do twoich obowiązków, jak trafiłaś w ten zakres pracy nauczycielskiej?

To była potrzeba w szkole, w której wtedy pracowałam, żeby wspierać nowych nauczycieli, którzy przychodzą do nas, żeby wspierać ich w zakresie metody, to znaczy, że jeśli pojawiały się jakieś problemy. Jeśli czuli jakieś trudności, to ja, jako doświadczony nauczyciel przychodziłam do nich, żeby zobaczyć jak mogę, w jaki sposób mogę im pomóc i w zasadzie to po prostu dalej robię to samo, tylko robię to na szerszą skalę.

To znaczy robię to w całym regionie, jeśli ktoś ma problem, nie wie jak ugryźć jakiś temat, jak coś, czegoś nauczyć albo jeśli pojawiają się jakieś problemy z dyscypliną i mogę w jakiś sposób pomóc to po prostu jestem, jestem tak, jestem taką osobą, do której się zgłaszają w pierwszej kolejności nauczyciele i właściciele szkół właśnie.

No a mówiłaś też, że najbardziej lubisz te małe dzieci. 

Bardzo.

Opowiedz coś o tym jak to jest.

Bardzo lubię, to są, to jest, najmniejsze dzieci pracują z rodzicami i rodzice, którzy przychodzą z takimi małymi dziećmi na zajęcia to są bardzo świadomi rodzice, to są rodzice, którzy wiedzą jakie to są korzyści dla dziecka, jak to niesamowicie dzieci rozwija, ile dodaje, jaki to jest, jaki to jest, jakie to jest, jak to dużo daje na przyszłość, prawda?

Jak ładujemy tą baterię tym dzieciom i to są bardzo przyjemne zajęcia ze względu na, oczywiście to jest chaos, bardzo często to jest chaos, bo małe dzieci, wiadomo, mają w sobie, mają w sobie bardzo dużo energii i te zajęcia są takie, to nie są dzieci, które siedzą w ławeczkach, czy na poduszeczkach, jak nasze starsze dzieci już, prawda?

To są te dzieci, które, zawsze mówimy, dążą do poduszeczek, czyli mówimy „Okej, ułożymy poduszeczki w kółku, ale do tych poduszeczek to my dążymy” i powiedzmy, że jak będą miały te trzy, czy cztery lata, to może kiedyś w końcu na tych poduszeczkach usiądą i dłużej, więcej czasu spędzą, ale to są, to są takie zajęcia naprawdę, na których, z których się wychodzi bardzo zmęczonym i super zadowolonym.

Wczoraj na zajęciach półtoraroczne dziecko zaczęło ze mną liczyć, to naprawdę miałam łzy w oczach, to było tak cudowne, bo ten chłopiec jeszcze nie mówi po polsku, a zaczął liczyć po angielsku i to było takie naprawdę wow, to ma sens, to wszystko ma sens.

Rodzice byli na tej lekcji? Rodzice byli na tej lekcji?

Tak, oczywiście.

Jaka była ich reakcja na to?

No, razem z mamą spojrzałyśmy na siebie i naprawdę miałyśmy mokre oczy, obie byłyśmy tym po prostu, ona też była bardzo przejęta, bo powiedziała, że on jeszcze w ogóle nie liczył do tej pory, że pierwszy raz mu się to zdarzyło, więc to było naprawdę takie, no fajne to było.

To musiało być niesamowite doświadczenie.

Tak, tak, tak, mój najmłodszy syn potrafi, z piosenki takiej, popularnej piosenki, to znaczy takiej, którą słyszy, nie wiem, w radiu na przykład, potrafi wyłowić słowa, które, niektóre, które zna, a niektóre, których na przykład nie zna, bo potrafi wyłowić trudniejsze słowa i je powtarzać i je zaśpiewać i to jest też dla mnie, on ma dwa latka, dwa latka skończy w październiku, więc to jest cały czas mały człowiek, kiedyś nie mówiliśmy o uczeniu takich dzieci, a teraz te dzieci są już zaawansowane.

Czterolatki idą do starszaków.

Prawda?

Jak połaczyć rodzicielstwo z pracą nauczycielki

No dobra, ale jeszcze jest jeden aspekt twojego życia, bo jesteś mamą piątki dzieci, jak łączysz ten aspekt rodzicielski razem z pracą nauczycielską i jak to wygląda w twoim przypadku?

No u nas to jakoś naturalnie zupełnie wyszło, że dzielimy opiekę nad dziećmi, bo małżonek jest nauczycielem w szkole publicznej i jak wraca to ja po prostu wychodzę, więc jakoś tak się tym dzielimy-

No tak, bo nauczyciele w Helen Doron pracują w większości po południu.

Tak, w większości po południu, tak właśnie, więc jakiś, jeśli jestem, jeśli mam jakiś, jakąś szkołę do odwiedzenia jako metodyk, tak samo zazwyczaj pracuję po południu, a małżonek wtedy zajmuje się dziećmi. Więc jakoś tak to wygląda.

A twoje dzieci chodzą na Helen Doron?

Oczywiście, że tak, oczywiście. Mam dzieci od TBSa do PWA.

Czyli od-

Czyli od Toddler’s Best Start do Paul Ward’s Adventures.

Czyli najmłodszy ile ma lat? 

Najmłodszy ma dwa latka.

A najstarszy?

A najstarszy ma lat jedenaście.

Tak i co mówią, rozmawiają ze sobą po angielsku?

Najfajniej, ale to jest super naprawdę, najfajniej rozmawiają ze sobą chłopcy, czyli najmłodszy i najstarszy, bo Czesiu bardzo dużo mówi, bardzo lubi mówić, to mój najstarszy syn, bardzo lubi mówić po angielsku, bardzo często do mnie mówi po angielsku, w ogóle to od niedawna dopiero, bo wcześniej to było „Mamo, nie mów do mnie po angielsku”.

Jak ja coś mówiłam, to bardzo często się, rodzice nam to mówią, że jak próbujemy mówić do naszych dzieci po angielsku, to one mówią „Proszę, nie, mamo, nie mów do mnie po angielsku”. Od jakiegoś czasu najstarszy syn bardzo lubi mówić po angielsku i mówi do małego, jak się bawi z nim to mówi do niego po angielsku.

A malutki, czyli Edek, mu odpowiada, bardzo często, bo dzieci, te malutkie, bardzo często reagują po prostu zupełnie, to znaczy to nie są to, one nie robią tego świadomie, reagują po prostu na język, który, którym się do nich ktoś zwraca. Jeśli ktoś do nich mówi po polsku, odpowiadają po polsku, a jak Czesiu do niego mówi po angielsku, no to odpowiada po angielsku, więc to jest po prostu naprawdę urocze, fajnie, fajnie to zaobserwować.

Jak nauka metodą Helen Dorn wpływa na rozwój dziecka

Czy widzisz jakiś wpływ nauki metodą Helen Doron u swoich starszych dzieci, w jaki sposób wpływa na ich rozwój w szkole, jakiś ogólny rozwój taki psychofizyczny?

Tak, na początku to widziałam, nie wiem czy powinnam to powiedzieć, ale widziałam trochę problem, bo jak mój syn poszedł do szkoły to przychodził niezadowolony i mówił „Mamo, ja nie chcę chodzić na angielski w szkole, wypisz mnie, bo ta pani mówi cały czas po polsku” i mówi „Ta pani i ta pani powiedziała, źle powiedziała słowo takie i takie, a powinno się powiedzieć tak i tak”.

Więc na początku to było takie trudne, tak no, jak mój syn poszedł do szkoły to jego angielski był na pewno na dużo wyższym poziomie niż, niż reszty dzieciaków i ja tak sobie czasem myślę jak przyglądam się temu jak pracują nauczyciele w szkołach, że my się świetnie uzupełniamy, my w sensie, my nauczyciele Helen Doron English i nauka w szkole, bo w szkole rzeczywiście te lekcje wyglądają tak, że bardzo dużo robi się gramatyki, prawda?

Bardzo dużo się pisze, robi się ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia, natomiast my te dzieci nasze Helen Doron uczymy komunikacji i używamy, uczymy używania tego wszystkiego, więc myślę, że jak dzieci przychodzą takie, po takich, po zrobieniu dziesięć stron w ćwiczeniówce, przychodzą do nas i mogą tego używać i mówić, mówić tym językiem, takim żywym językiem to, to może, na jakimś tam poziomie to się chyba uzupełnia, więc tak. To w zasadzie to chciałam powiedzieć.

Kto może zostać nauczycielem Helen Doron

No to dobra chyba wiadomość. A powiedz, tak, pracujesz z nauczycielami, nauczycielkami, już masz tam doświadczenie trzyna… dziewięcioletnie, kogo, komu polecasz taką pracę? Jak, jak widzisz taką osobę, która nadawałaby się i spełniłaby się tutaj w takim rodzaju pracy, jakbyś ją opisała?

To trzeba mieć trochę bardzo otwartą głowę, bardzo, bardzo taką, to znaczy, chciałam powiedzieć, że na przykład jak robię rekrutację na nauczycieli Helen Doron, to mam takie, mam takie sformułowanie, tak, że to jest, to jest materiał na naszego nauczyciela i to są takie osoby, które, które nie, które są, no właśnie, otwarta głowa, jakby to powiedzieć, próbuję teraz sobie poszukać jakiś słów w głowie, żeby… bo to jest troszeczkę, trochę inaczej trzeba by być skonstruowanym, żeby móc to robić. My nie uczymy w taki sposób szkolny, prawda? Więc…

Czyli takie nieszablonowe podejście.

Bardzo nieszablonowe podejście, właśnie, to jest tak, pomysły, które, których szukamy, prawda? Żeby nie, nie uczymy gramatyki zasadami gramatycznymi, bo my naprowadzamy dzieci na gramatykę, prawda?

Dzieci same dochodzą do pewnych wniosków, więc to, to jest zupełnie co innego niż wykładanie języka tak jak najczęściej to wygląda w szkołach, w szkołach publicznych, prawda? Więc no żeby, żeby pracować z trzylatkami trzeba śpiewać, nawet jeśli się nie ma głosu do tego, trzeba na zajęciach skakać i udawać krowę i konika, prawda?

Więc, niezależnie od wieku, bo młode osoby mogą mieć, mogą nie mieć z tym problemu, natomiast nawet jak się ma te czterdzieści dwa lata, nadal trzeba udawać tego konika i jeśli rodzic siedzi w sali, no to nie wstydzimy się i też zachęcamy rodziców do tego, prawda? Więc trzeba mieć zupełnie inaczej skonstruowaną chyba głowę, żeby móc w ten sposób pracować, prawda? 

Czyli to coś trzeba mieć, coś trzeba mieć z aktora, być trochę kreatywnym.

Tak, właśnie tak, tak, tak, coś takiego.

Odważnym jednocześnie. 

Tak, właśnie, bardzo odważnym, tak? Szczególnie jeśli właśnie są rodzice, którzy, którzy przyglądają się naszym wygłupom i myślą sobie „No tak, ile ta pani ma lat?”. 

No siedemnaście.

No tak, dokładnie, haha, siedemnaście.

Haha, siedemnaście. No dobrze, dziękuję bardzo za rozmowę.

Dziękuję.

To był Angielski z przyszłością, rozmowy Helen Doron English, moją gościnią była Marta Makarewicz z Warszawy, dziękuję bardzo i zapraszam do wysłuchania piosenki. 

Dziękuje bardzo.