Angielski jest językiem niezbędnym w dzisiejszych czasach, nie mówiąc już o Ameryce, o krajach anglojęzycznych. Angielski jest potrzebny nawet w Polsce, w dzisiejszych czasach angielski został standardem przy zatrudnieniu na wyższym poziomie, nie możemy zrobić nic bez angielskiego. Także jeżeli tracimy motywację do angielskiego, możemy być pewni, że to będzie na naszą niekorzyść.
Słuchaj na:

SpreakerSpotifyGoogle PodcastApple PodcastYouTube

Grzegorz Grabiec: Dzisiaj jestem w Kobyłce i moimi gośćmi jest Monika i Jakub Rzempołuch. Ja zacznę najpierw od Moniki, żebyś się przedstawiła, bo jesteś mamą Jakuba.

Monika Rzempołuch: Tak, mamą Jakuba, dzień dobry.

Początki nauki w Helen Doron English

Powiedz jak trafiłaś w ogóle do Helen Doron, jak to się zaczęło, skąd ten pomysł, żeby Jakuba zapisać na, na angielski metodą Helen Doron?

Jakub to nasze pierwsze dziecko i pomyśleliśmy o tym, żeby rozpocząć naukę jak najwcześniej. Wszystkie nasze dzieci zaczęły naukę od trzeciego roku życia i podczas tych poszukiwań zależało też mi na tym, żeby to była niesztampowa metoda, tak? Czyli nie taka szkolna, ławka, nauczyciel, uczeń, tak? I pojawiliśmy się na zajęciach takich pokazowych i bardzo nam się spodobała ta metoda, ponieważ łączyła tą niesztampowość, której szukaliśmy i też pokazała nam, że ta nauka może być przyjemnością. I tak się zaczęło, tak? W wieku trzech lat Kuba rozpoczął, Kuba rozpoczął swoją naukę z Helen Doron.

Jakub, pamiętasz coś z tych pierwszych lekcji? Teraz masz, ile lat masz teraz?

Jakub Rzempołuch: Teraz mam szesnaście lat.

Czyli, to pamiętasz coś? Z tego, co było trzynaście lat temu?

Ze wspomnień nie za bardzo, natomiast widziałem wiele zdjęć, mamy zdjęcia w naszej kronice Helen Doron, w książkach, które mamy, ukartowane, mamy całą naszą historię tak naprawdę, wielokrotnie zaglądałem w przeszłość, jak to było, kiedy byłem jeszcze takim małym dzieciakiem, rozpoczynając tą przygodę z angielskim.

Jak, jak, to, chodziłeś do Helen Doron trzynaście lat.

Tak, dokładnie.

Co najbardziej pamiętasz z tego wszystkiego, co takiego było charakterystycznego, co byś mógł opisać czy wymienić.

Co najbardziej pamiętam, to, myślę, dwa faktory, które najbardziej pamiętam to są moi przyjaciele, których zdobyłem przez te wszystkie lata, dwa, metody, którymi byliśmy nauczani, czyli, jak wiadomo, nikt nie patrzy na książki, tak? Ale te zabawy, których nauczyciele, nasi lektorzy używali, żeby wpajać nam ten angielski to są te rzeczy, które zapadają w pamięć najbardziej.

Sprawdź ofertę nauczania angielskiego dla dzieci w Kobyłce: Helen Doron English Kobyłka

Jak wyjechać do Stanów

No dobra, nauczyłeś się tego angielskiego i słyszałem, że wyjechałeś do Stanów.

Yhm, tak, dokładnie. W tym roku, czyli dwa tysiące dwadzieścia jeden, dwa tysiące dwadzieścia dwa byłem tak zwanym exchange student, czyli byłem w Stanie Floryda, w Sebring. Chodziłem do High School, czyli do takiego naszego odpowiednika polskiego liceum i udało mi się ten High School skończyć w wieku szesnastu lat, także myślę, że to, że umiałem ten angielski, było niezbędnym czynnikiem, który się przyczynił do tego.

Czyli znajomość angielskiego, dzięki Helen Doron, była istotnym elementem, który tam pozwolił ci tam się dostać?

Tak, myślę jak najbardziej, to jedna rzecz znajomość angielskiego, ale rzecz kolejna to, że miałem te umiejętności społeczne, rozmawiania z ludźmi, to na pewno ułatwiło mi dostanie się do programu i też osiągnięcie pewnego sukcesu w nim.

A jaki to sukces?

Ukończenie liceum, tak? W wieku szesnastu lat, gdzie normalnie wiek, w którym kończy się liceum to jest od osiemnastu do dziewiętnastu, w wieku szesnastu lat jednak jest to jakieś osiągnięcie. 

Czyli zrobiłeś szybciej?

Tak, tak. Czyli w tym roku zrobiłem trzy klasy liceum w jeden rok. 

Jak to jest możliwe w ogóle, żeby trzy klasy w jeden rok?

Czyli, jest to ciekawy system. Na rok mamy siedem przedmiotów, tak? I normalnie standardowy uczeń wybiera cztery trudne przedmioty i trzy luźniejsze, wybiera wf-

Amerykański system edukacyjny

Mówisz o amerykańskim systemie edukacyjnym?

Tak, tak, dokładnie. Wybiera muzykę, wybiera wf, wybiera sztukę, wybiera culinary arts. Ja zamiast tych trzech luźnych przedmiotów, wziąłem tylko jeden, czyli wziąłem tylko siłownię i później sześć pozostałych moich przedmiotów to były przedmioty ścisłe. Także później jeszcze, po szkole, szliśmy z kolegami na trening futbolu amerykańskiego i później wracaliśmy… wracałem do domu, godzina szósta, siódma wieczorem i siadałem do mojej szkoły online.

Czyli nasza szkoła oferuje coś dla dzieci, które chcą się uczyć w domu, to się nazywa FLVS, czyli Florida Virtual School, gdzie można po prostu zdobywać tę edukację, będąc tak naprawdę cały czas w domu. Czyli to pozwoliło mi ukończyć wszystkie kursy, które potrzebowałem w tym okresie, nawet tak małym.

Intensywna nauka, dużo trudnych przedmiotów, a nie łatwych i to jest powód twojego sukcesu?

Tak myślę, ciężka praca głównie.

I co, pytanie do Moniki, i co, jesteś zadowolona z postępów syna, bo to tak trochę zaskakująco, niespodziewanie, czy też to było wszystko zaplanowane wcześniej? 

Monika: Nie, nie było zaplanowane aż tak bardzo, Kuba przyszedł w wieku piętnastu lat i powiedział „Mamo, chciałbym wyjechać na wymianę.”, ja mówię „Synu”, a to był bardzo późny wieczór, ja mówię „Synu, idź spać”, tak? Wrócił z tematem i z mężem postanowiliśmy, że, znaczy podstawą, żeby się dostać na tą wymianę był test ELTiS, tak? No i mówię „Dobra, niech idzie, najwyżej nie zda, więc nie poleci” i okazało się, no i poszliśmy na ten test, test był trzygodzinny, z mężem w tym czasie poszliśmy na pizzę i okazało się, że do deseru nie dotrwaliśmy, bo Kuba już do nas zadzwonił, że już i pani powiedziała, że rzeczywiście półtorej godziny i powiedziała, że, że no, nie było takiego numeru jeszcze, tak? No zdał, zdał test, więc to poszło, jakoś tak się bardzo szybko potoczyło, tak?

Każdy kolejny element układanki, no i poleciał, tak? Jesteśmy bardzo dumni, tak? No bo nie sądziliśmy, że chłopak spod warszawskiej miejscowości, tak? Gdzie, gdzie może ktoś by uważał, że nie ma takich możliwości, a okazało się jednak, że może, ale myślę, że to siła jego charakteru, też to, że gdzieś tam na swojej drodze spotkał takie odpowiednie, odpowiednie czynniki, które gdzieś tam tez sprzyjały temu, bo to, co metoda Helen Doron oferuje to przede wszystkim mówienie i no, na tym bardzo kładzie nacisk i z tym, że tak powiem, jak wróci… jak pojechał do Stanów to nie miał zupełnie problemu, tak? Żeby się skomunikować, a to myślę, że jest bardzo ważne. Bo potem pisanie eseji, tak? To można gdzieś tam wyćwiczyć, nauczyć się, ale mówienie to jest podstawa, prawda?

No to, zawsze wszyscy narzekają na to mówienie najbardziej, że to tak brakuje języka w gębie, jak to z tym było Kuba?

Kuba: No cóż, początki były dosyć, może nie trudne, ale były, czy zaskakujące, nie wiem, no na pewno nie były łatwe, tak? A zwłaszcza miks tych wszystkich dialektów, mówienie trochę bardziej chaotycznie, ucinanie końcówek, dziwna gramatyka, z którą się nigdy nie spotkałem, tak, w slangu ulicznym na przykład, tak?

Wszystko to utrudniło mi troszeczkę rozpoczynanie, aczkolwiek nie miałem większych problemów, szkoła, w szkole przyzwyczaiłem się do tego dialektu bardzo szybko, bo, no byłem tam wrzucony na głęboką wodę, jak to mówią. Także dosyć szybko ta moja zmiana z takiego naszego polskiego angielskiego, którego się uczymy tutaj, w ten amerykański dialekt, była bardzo szybka. 

Tak? Bo to jednak trochę jest inny język?

Tak.

Zwłaszcza, że tam pewnie dzieci są z różnych środowisk i jeżeli ktoś jest z jakiejś innej części Stanów to tym bardziej ma jakiś inny akcent-

Tak, jak najbardziej, jeszcze mamy ten miks kultur, mamy kulturę hiszpańską, mamy kulturę meksykańską, mamy kulturę amerykańską, mamy Afroamerykan, którzy mówią jeszcze inaczej, także ten cały miks tych dialektów czasami ciężki do zrozumienia, ale po jakimś czasie bardzo szybko się przyzwyczaić można do tego.

To wszyscy uczniowie z tych różnych kultur są w tej szkole, w której byłeś?

Tak, tak. Wydaje mi się, że siedem grup etnicznych mamy w naszej szkole.

Okej, wszyscy mają tą trudność, myślisz? Że nie tylko ty?

Myślę, że każdy, kto przyjeżdża z takiego kraju za granicą, mieliśmy pięciu takich studentów, mieszkałem z jednym z nich, z jednym z nich, chłopak z Niemiec, no mieliśmy podobne przemyślenia na temat tych problemów, także było delikatnie trudno, ale nic z czym nie moglibyśmy sobie poradzić.

No okej, czyli jednak mówienie ma największe znaczenie, jakby taka-

Tak, zdecydowanie, to, co mama powiedziała, pisanie eseji można gdzieś wyćwiczyć, to, że dostanę czwórkę, a nie piątkę na rozprawce nie jest końcem świata, ale jeżeli nie mógłbym wyrazić swojej frustracji z tego powodu, no nie byłoby już tak ciekawie, tak? Na pewno mówienie jest najważniejszym z, najważniejszą z części tej wymiany. Trzeba mówić dosyć płynnie co najmniej. 

Okej, no i co teraz? Co dalej? Wysyłacie drugie dziecko? Pytanie do Moniki. Drugie i trzecie dziecko planujecie wysłać do tych Stanów?

Monika: Drugie i trzecie dziecko też zaczęło w wieku trzech lat, środkowy syn nie jest tak bardzo chętny, może dlatego, że, no też ma inny charakter, za to najmłodsza córka, która ma dwanaście lat, jest już spakowana. Jest spakowana, czeka, bardzo chciała polecieć teraz z mężem, bo zostaliśmy zaproszeni na zakończenie roku Kuby, bo zakończenie High School jest bardzo, bardzo takie pompatyczne, oficjalne, tak?

I z klasą takie wydarzenie, no ale, średni syn akurat miał egzamin ósmoklasisty, więc musieliśmy się podzielić, tak? Bo to tak zawsze jest, mama zostaje, a tata leci się bawić.

No nie wiem, czy tak zawsze, może odwrotnie jest.

Tak i mąż poleciał i wrócili już razem z Kubą. A co dalej…

Co dalej, Kuba, właśnie, to może pytanie do Kuby, Kuba, co planujesz dalej?

Kuba: Także w momencie, kiedy zacząłem się, doszedłem do tej konkluzji, że no jednak będę kończył to liceum, zacząłem szukać jakiś innych, dalszych opcji. Dostałem ofertę z College’u, jest to Międzynarodowy Instytut Webbera, we Florydzie Środkowej, dostałem propozycję, dostałem propozycję stypendium, także skłaniam się jak najbardziej w tym kierunku, żeby tam kontynuować moją naukę, także taki jest plan na następny rok.

Tam jest jakiś kierunek tej szkoły, czy to jest takie ogólne?

Tak, ja idę na biomedical science, czyli nauki biomedyczne i w takim kierunku się będę rozwijał. 

Czyli co, jest szansa, że znowu zrobisz trzy lata w jeden?

Tak, czyli znowu ten system pozwala na to, że, żeby naukę robić szybciej, na pewno nie trzy lata w jeden, aczkolwiek studia czteroletnie chciałbym ukończyć w trzy lata, przez to, że już mamy tak zwane testy CLEP, testy CLEP pozwalają nam wziąć test za pięćdziesiąt do stu dolarów i jeżeli przedstawisz na tym teście, zdasz ten test, to pokazuje, że masz już wiedzę, którą otrzymałbyś w kursie, wtedy oni ci odhaczają kurs z tabelki, tak jak byś go normalnie wziął i nie potrzeba, nie potrzeba chodzić na ten kurs, co przyspiesza twoją drogę w College’u, bo kończysz te klasy wymagane szybciej, niż, niż po prostu byś chodził do klasy na wykłady.

Czyli w tym systemie amerykańskim jest tak, że musisz zaliczyć ileś przedmiotów i jak je zaliczysz to masz zaliczoną szkołę-

Tak.

I teraz niezależnie, niby standardowo szybkość jest, że to zajmuje cztery lata, ale jeśli zrobisz szybciej, no to masz zrobione szybciej.

Dokładnie tak.

Czy tak też dużo osób w ten sposób robi? W takim przyspieszonym?

Bardzo dużo ludzi, spotkałem się, że przeskakują rok, zwłaszcza dzieciaków, które biorą IB, czyli International Baccalaureate, program nastawiony na sztuki, na języki, te dzieciaki przeskakują bardzo często rok, natomiast, no nie spotkałem się, żeby ktoś trzy lata zrobił w rok jeszcze.

No ale to pytanie takie, po co? Jesteś młodym człowiekiem, na granicy dorosłości, po co to przyspieszać, może lepiej wydłużyć sobie młodość, a to tak skończysz za dwa lata wszystkie studia, będziesz musiał iść do pracy, a tu koledzy jeszcze na imprezy, tutaj na plaży, na dyskotekę, a ty już do pracy.

To mnie jakoś bardzo nie przejmuje, natomiast myślę, że każdy nastolatek w moim wieku chce się troszeczkę poczuć dorosły, tak? Zawsze, każdy nastolatek chce się poczuć dorosły, a każdy dorosły chce się poczuć nastolatkiem, tak? W dwie strony to działa, ale myślę, że decyzja, którą podejmuję na dzień dzisiejszy jest adekwatna do tego, co jakby jest w mojej głowie, myślę, że jakby poradzę sobie, jestem w stanie sobie to poukładać wszystko, mam nadzieję, że wszystko wypali, tak, wiadomo, jakieś czynniki przeszkadzające mogą być, ale nie ma niczego, co, no co może przeszkodzić mi takiego wielkiego, mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku i tego się trzymam nastawieniem, pozytywne nastawienie to jest podstawa.

Motywacja do nauki angielskiego

Co byś powiedział swoim rówieśnikom lub trochę osobom młodszym od ciebie, które, nie wiem, może tracą motywację do nauki angielskiego, co byś im powiedział? Poradził, zainspirował?

Zdecydowanie angielski jest językiem niezbędnym w dzisiejszych czasach, nie mówiąc już o Ameryce, o krajach anglojęzycznych. Angielski jest potrzebny nawet w Polsce, w dzisiejszych czasach angielski został standardem przy zatrudnieniu na wyższym poziomie, nie możemy zrobić nic bez angielskiego.

Także jeżeli tracimy motywację do angielskiego, możemy być pewni, że to będzie na naszą niekorzyść, tak? Angielski, jak już powiedziałem, jest naprawdę niezbędny w dzisiejszym życiu.

Mama?

Monika: Ja jeszcze może tylko wtrącę jedną rzecz, bo co do planów, tak? Plany zostały zweryfikowane tak naprawdę przez Kubę, bo to Kuba, jakby, uczył się, to Kuba osiągnął tak wielki poziom, czy, czy mówimy tutaj o średniej, czy mówimy tutaj o swoich osiągnięciach, że to pozwoliło dostać mu maksymalne stypendium, czego nie powiedział i to jakby, też gdzieś tam zaważyło na tym, bo nie oszukujmy się, to są koszta, tak? A my jesteśmy Polakami, a tam jest jednak Ameryka, tak? Więc te stypendium pozwoliło nam, jakby, bardziej podjąć decyzję i być przeświadczonym o tym, że to udźwigniemy, tak?

Bo to też nie chodzi o to, żeby się tam stresować, zresztą tam są dużo inne możliwości, że szesnastolatek może już pracować, więc myślę, że to też jest, to też jest, jakby w tym wszystkim ważne. A czasami, ja nigdy nie zmuszałam na przykład dzieci, a propos tej motywacji, jeszcze wrócę, co pan powiedział, tak, ja nigdy nie zmuszałam dzieci do nauki, uważałam, że to fajne, ale to, co Helen Doron właśnie proponuje, nauka przez zabawę i-

Nauka przez zabawę

Bo my nie zmuszamy dzieci do nauki, my dzieci bawimy językiem.

Tak, dokładnie i na przykład była taka sytuacja, kiedyś jak średni syn, no to był trzylatek, tak? On na przykład nie chciał tańczyć, to co robiłam, ja tańczyłam, tak? I na kolejnych lekcjach on już zaczął tańczyć, tak? Także to też, myślę, że gdzieś ten support, te, te, z tyłu będąc tym cieniem, tak? Tu mamy nauczyciela, ale jednocześnie rodzica, który gdzieś tam wspiera, więc, więc to jest ważne, widzimy jak się nasze dzieci zachowują, jeżeli tracą motywację, to trzeba im tam gdzieś pokazać jakieś fajne rzeczy, fajne możliwości i wtedy może zyskają, tak? Dalszą wiarę.

Ale to może trochę jest taka trochę rola rodziców, żeby w jakiś sposób te dzieci zainspirować, niekoniecznie bezpośrednio, tylko właśnie tak, mama tańczy, no to syn też.

Znaczy, to jest wszystko, jakby cały organizm, tak? I na to się składa i mama i nauczyciel i dziecko, oczywiście to przede wszystkim dziecko, tak? No bo ono się uczy, ale, ale czasami można to zrobić sposobem, tak? Córka też często powtarzała, „Ja już nie chcę jechać”, tak, bo ona akurat jest w stosunku do swojej grupy młodsza o rok, tak? Ale daje radę, tak? Więc myślę, że to, że to taki pozytywizm, to, co Kuba przywiózł z Ameryki, tak? Taki uśmiech, radość, pozytywne myślenie, to, myślę, że też dużo daje, tak?

No bo jak rzeczywiście powiem dziecku, „No dobrze, jesteś zmęczona, nie idź”, no to ona to podchwyci bardzo szybko, a jeżeli „Spróbuj, pójdź, bo może pani dzisiaj wymyśli coś innego, jakiś fajny-”, ile było tutaj, tak dużo było tutaj teatrzyków, różnych scenek, które były odgrywane, jakieś wakacyjne spotkania, tak? Więc to też gdzieś inspiruje te dzieci, pozwala im myśleć o tym, że może przyjdą następnym razem, jeszcze będzie coś ciekawszego, tak? 

A Kuba, powiedz jeszcze jedną rzecz, bo teraz w sumie mnie to tak, my w Polsce mamy taki system edukacyjny, jaki mamy, w Ameryce, już pomijając kwestie języka, jest inny system edukacyjny, no i tak przyjeżdżasz z naszej polskiej szkoły do amerykańskiej i co? Jak to wygląda?

Kuba: Mogę powiedzieć na przykład o różnicach, tak. Polski system edukacji, czyli ten stary, czeski system po porównaniu go do amerykańskiego systemu, no wypada jednak bardzo źle. Myślę, że Polacy mają większą wiedzę ogólną, bo mamy jedna te jednak, te czternaście, piętnaście przedmiotów na rok, uczymy się po łepkach wszystkiego, natomiast tam ten nacisk jest położony na przedmioty ścisłe, wybrane przez ucznia, czyli każdy uczy się tego, czego chce.

Ale ścisłe nie w tym sensie jak u nas, że ścisłe to jest matematyka, fizyka-

Nie.

Chemia, tylko ścisłe w sensie konkretne.

Na przykład, osoba A chce zostać lekarzem, bierze biologię, bierze chemię, bierze matematykę, rzeczy, które przydadzą jej się na studiach. Nie musi brać plastyki, czy gotowania. Ale osoba, która chce zostać rolnikiem bierze klasy rolnictwa, bierze klasy agrokultury, ale nie musi brać matematyki i chemii. Oczywiście są jakieś wymagania podstawowe, każdy musi wiedzieć ile to jest dwa plus dwa albo umieć napisać wypracowanie, tak? Ale to są jakby wymagania i na tym mamy te klasy, które pomagają indywidualnie rozwijać to, co jest potrzebne, żeby osiągnąć sukces w życiu.

Okej, no i teraz jak jesteś z tej naszej polskiej szkoły tam, to nie jest to też, oprócz języka, jakiś problem? Żeby się przestawić na taki inny sposób nauczania, uczenia się?

Na pewno dużo więcej luzu, na pewno-

Dużo łatwiej, w pewnym sensie.

Tak, jak najbardziej, nie, myślę, że poziom jest porównywalny, natomiast sposób, w który jest podejście nauczyciela do ucznia, jest to bardziej przyjacielska relacja, jest to bardzo luźna relacja, mamy maila, mamy numer telefonu naszego nauczyciela, możemy zadzwonić do niego kiedy chcemy, jeżeli mamy jakieś pytania, nie spotkałem się nigdy w amerykańskiej szkole, żebym zapytał się, gdzieś czegoś nie potrafiłem lub jeden z moich kolegów z klasy zapytał się, czegoś nie potrafi i ma problem, nie spotkałem się, żeby nauczyciel odmówił mu pomocy, gdzie a w polskiej szkole jest ocenianie, każdy patrzy na ciebie spode łba, czemu tego nie potrafisz, że tak powiem, to takie proste, nie ma takich sytuacji, mimo tego, że jest bardzo zróżnicowanie między dzieci, które chcą się uczyć, dzieci, które nie chcą się uczyć, jest wszystko bardzo luźno i jest utrzymywanie tego poziomu nauki w bardzo przyjemny i przyjazny dla młodzieży szkolnej sposób.

No ale to mówisz, że u nas jest czternaście przedmiotów, a tam jest siedem. 

Tak.

Czyli tamtejszy program nie jest tak bardzo przeładowany.

Tak naprawdę mamy przedmiotów osiem, bo mamy cztery godziny lekcyjne codziennie, natomiast jedna z tych godzin lekcyjnych to jest tak zwany study hall, czyli to jest po prostu świetlica dla uczniów, to jest sto trzydzieści minut, dwa razy w tygodniu, gdzie możesz iść, odrobić sobie lekcje, czyli założenie jest takie, że powinieneś wrócić do domu, odrobić pracę domową, a nie odrobić wszystko, co miałeś w klasie. Idziesz tam, otwierasz swojego laptopa, bo nie nosimy książek, otwierasz swojego laptopa i robisz to, co masz zrobić, tak? I masz te swoje półtorej godziny, gdzie jesteś sam, zakładasz sobie słuchawki i robisz swoje zadania i zmniejsza to drastycznie ilość przypadków, gdzie trzeba zgłosić nieprzygotowanie, czy ktoś nie ma odrobionej pracy domowej, co się przekłada na oceny. 

Okej, no dobra, dziękuję bardzo za tą interesującą rozmowę, moimi gośćmi była, była Monika i Jakub Rzempołuch z Kobyłki. Dziękuję bardzo i zapraszam do wysłuchania piosenki.

Dziękujemy.