Moje dzieci po prostu myślą po angielsku, używają takich słów, których ja do tej pory nawet nie znałam, albo nie pamiętałam i na pewno mój mózg nie był ustawiony całkowicie na taki angielski, natomiast one mówią naprawdę, naprawdę super, więc to jest inny w ogóle styl nauki.
Słuchaj na:

SpreakerSpotifyGoogle PodcastApple PodcastYouTube

Grzegorz Grabiec: Dzisiaj jest w Lublinie, moją gościnią jest Iza Lutek, mama trzech córek. Cześć.

Iza Lutek: Cześć. Witam serdecznie.

Jak trafiłaś do Helen Doron English

Jak trafiłaś do Helen Doron?

Proste pytanie. Mówię w języku angielskim i niemieckim, w dwóch językach i od początku wiedziałam, że moje dzieci muszą mówić w języku angielskim.

Bo to jest niezbędne, jeśli chodzi o przyszłość, w związku z tym, że jesteśmy w Unii Europejskiej. Akurat wtedy pierwsze moje dziecko urodziło się w dwa tysiące czwartym roku i wiedziałam, że muszę znaleźć taką szkołę, w której dzieci mogą się uczyć od początku, właściwie urodzenia.

Nie było dużo takich szkół na rynku i wtedy okazało się, że te Helen Doron English jest jedną z nich, która oferuje taką możliwość. Moje dzieci zaczęły chodzić na zajęcia od trzeciego roku życia i to się bardzo, bardzo sprawdziło.

Moja najstarsza córka ma obecnie osiemnaście lat, druga czternaście, a najmłodsza cztery i po tych doświadczeniach zauważyłam, że przez to, że dzieci się uczą od początku, zaczynają myśleć po angielsku.

Zaczynają mówić i staje się ten język dla nich obecny w całym życiu i w momencie, kiedy ja też pracuję w języku angielskim, bo jestem dyrektorem dużej korporacji, takiej globalnej, muszę używać tego języka i nawet często jest tak, że moje dzieci zwracają mi uwagę, że popełniam jakieś błędy. Więc jestem z tego powodu też bardzo dumna, że one cały czas są lepsze ode mnie, po prostu. I dlatego warto.

Dzieci poznają język szybciej

Jaką widzisz różnicę z perspektywy czasu w swojej znajomości angielskiego i znajomości angielskiego swoich córek?

Ogólnie rzecz biorąc, wracając do mojego jakiegoś tam doświadczenia, zaczęłam się uczyć w szóstej klasie szkoły podstawowej, ale to był ewenement. Pamiętam, jak prosiłam moją mamę, żeby mi dała pieniądze na pierwsze lekcje z taką panią, która zasadniczo, jak przypomnę sobie, to naprawdę znała odmianę to be, to have i właściwie dużo rzeczy nie potrafiła haha.

Była przez chwilę w Anglii, jakoś jej się to udało, ale bardzo chciałam się uczyć. Natomiast ja first’a zdawałam pod koniec szkoły średniej, a advanced’a na studiach.

Różnica jest taka, że moja córka po Helen Doron zdała first’a w siódmej klasie, najstarsza, druga ta zdaje w ósmej, ale ona o rok wcześniej poszła do szkoły, czyli wiekowo jest w tym samym wieku, a advanced’a moja zdała w pierwszej klasie szkoły średniej z wynikiem A. Zasadniczo to jest przepaść, tak, to po prostu styl nauczania mój i podejście do języka angielskiego a ich, no to jest po prostu coś innego.

One po prostu myślą po angielsku, używają takich słów, których ja do tej pory nawet nie znałam, albo nie pamiętałam i na pewno mój mózg nie był ustawiony całkowicie na taki angielski, natomiast one mówią naprawdę, naprawdę super, więc to jest inny w ogóle styl nauki.

Język angielski w pracy

Powiedziałaś, że pracujesz w korporacji. Jak zmienił się w tej perspektywie zapotrzebowanie na angielski wśród pracodawców obecnie?

Z reguły angielski to jest w tym momencie podstawa. Ja też w związku z tym, że jestem dyrektorem, ale często, bardzo długo brałam udział w rekrutacjach i biorę udział w rekrutacjach na stanowiska takie kluczowe, wiec ten język angielski to jest; po pierwsze cała rozmowa jest w języku angielskim. Po drugie, często jest drugi język bardzo potrzebny, czy niemiecki, hiszpański, portugalski czy włoski, więc na pewno język angielski to jest tylko jakaś podstawa.

Mam dużo, jak przychodzą do mnie kandydaci na rozmowę, to w wieku na przykład dwudziestu paru lat i mówią czterema językami, to jest naprawdę, jestem pełna podziwu i widzę, że to jest przyszłość i o takich kandydatów i takich pracowników z wieloma językami.

To, co jeszcze widzę, że na pewno, jeżeli ktoś zaczyna uczyć się języka angielskiego na samym początku, otwierają mu się takie możliwości, nauczenie się innych bardzo łatwo.

Przykład jest właśnie mój bratanek, który bardzo wcześnie zaczął się uczyć języka angielskiego, później uczył się języka niemieckiego, a teraz mówi jeszcze w portugalskim i hiszpańskim.

Skończył prawo i właściwie każda kancelaria jest otwarta na zatrudnienie go i ma naprawdę wspaniałe możliwości. I to samo widzę po moich córkach, które oprócz języka angielskiego znają niemiecki już na poziomie C1, C2 i zaczynają uczyć się języka trzeciego.

Ja mówię tylko po angielsku, trochę po niemiecku i trochę po rosyjsku, ale to dlatego, że ja ciągle po prostu nad tym wszystkim pracuję i mi jest ciężko nauczyć się tych języków tak jak moim dzieciom, więc to jest całkowicie co innego.

Czy to, że twoje dzieci i siostry uczyły się wcześnie, mając lat pięć, sześć, czy to miało wpływ na ich znajomość języka angielskiego?

Na pewno. To w ogóle, ja uważam, że jeżeli chcemy poważnie podejść do wykształcenia umiejętności językowych naszych dzieci, powinniśmy zacząć jak najwcześniej i nawet tak jak mówiłam, ja zaczęłam z moimi dziećmi od trzeciego roku życia.

Ale są te przecież w Helen Doron możliwości już nawet uczenia się dwulatków, jednorocznych dzieci, więc też zachęcam do takiej opcji, bo uważam, że im wcześniej zaczniemy, tym bardziej będziemy myśleć w tym języku.

Wychowanie dziecka dwujęzycznego.

Jeśli tylko czuje, że jest na siłach, to może i powinien. Efekty tej pracy są zniewalające i przynosi to ogromną satysfakcję. Także, rodzicu, jeśli czujesz, że twój język angielski jest wystarczającym poziomie, to zachęcam, aby dziecko zanurzyć w języku angielskim i dać mu szansę na dwujęzyczność. Wydaje mi się, nawet jestem pewna, że metoda Helen Doron właśnie bazuje na rozwiązaniach dwujęzycznego wychowania. Zaczynając od tego, że nasze lekcje odbywają się w stu procentach w języku angielskim. A to jest podstawa dla wychowania dwujęzycznego, czyli maksymalizujemy kontakt z tym językiem. Ponadto, oprócz tego, że zajęcia są prowadzone w języku angielskim, to metoda wymaga codziennego kontaktu z tym językiem poprzez słuchanie nagrań, ale oferujemy także filmy, magiczne książeczki, które ożywają dla starszych dzieci, aplikacje, gry. Także ten codzienny kontakt z językiem angielskim jest tutaj realizowany. No i poza tym imersja, imersja, czyli zanurzenie w języku angielskim. Nasze lekcje odbywają się według ściśle określonych scenariuszy, ale co ważniejsze, nasze lekcje imitują codzienne sytuacje, z którymi dzieci się spotykają. Czyli na przykład, jeśli mówimy o deszczu, to na naszych lekcjach naprawdę pada deszcz. Naprawdę my się moczymy. Naprawdę mamy parasolki, mamy płaszcze, także dzieci zanurzamy w danym kontekście, zarówno, no właśnie, sytuacyjnym, jak i językowym. Językowym, czyli w języku angielskim. – Sylwia Godlewska

Jakie jest twoje zdanie na temat dwujęzycznych dzieci? To da się zrobić?

Oczywiście. Wszystko jest możliwe. Przy tej metodzie naprawdę można to w bardzo krótkim czasie osiągnąć. Dzieci bardzo chętnie się uczą, słuchając, bawiąc się z językiem, a najważniejsze w tym wszystkim chyba jest to, że mimo tego, że spotykamy się tylko na przykład raz w tygodniu, ale codziennie powinniśmy parę razy słuchać te nagrania.

Słówka, które gdzieś tam lecą razem z piosenką, innymi metodami, więc ja uważam, że to jest bardzo, bardzo łatwo osiągnąć, dzięki metodzie Helen Doron.

No ale tak, jesteś mamą trzech córek. Jaka jest logistyka takiego słuchania? No bo każdej trzeba puścić, każda coś innego w danym momencie.

Zasadniczo wiadomo, ja mam taką przewagę, że już wiadomo, jedna córka ma osiemnaście lat, druga czternaście, one robią to same, natomiast najmłodszej no to niestety, ja mam to w samochodzie, płytki w samochodzie.

To znaczy, w tej chwili już nie mam płytek, tylko na moim telefonie są wszystkie nagrania, więc przez zestaw głośnomówiący puszczam to przez media i dzieci, jadąc do przedszkola, wracając z przedszkola, a też jeszcze mamy na telefonie, że ona często sama, bawiąc się, włącza i wie, że po prostu ma takie przyzwyczajenie, żeby słuchać i naprawdę świetnie śpiewa.

Chociaż ma te cztery czy trzy lata, zawsze po prostu te piosenki bardzo dobrze zna, bardzo one szybko wpadają w ucho, są bardzo takie rytmiczne i śpiewamy razem, więc to jest bardzo proste do ogarnięcia.

Dlaczego metoda Helen Doron?

Bo wszystko jest bardzo proste, logiczne, metodycznie świetnie przygotowane, tak stworzone, że w każdym wieku dziecko znajduje to co w danym momencie powinno się nauczyć.

Zawiera wszystkie metody, które w danym wieku dzieci lubią.

Nawiązując do tego, co pani tutaj Sylwia powiedziała, że naprawdę w tym, podczas lekcji języka angielskiego metodą Helen Doron te dzieci naprawdę na żywo czują wszystkie elementy tego języka, tak?

Czy zanurzamy się w deszczu, czy jemy owoce, czy pijemy soki, mleko i tak dalej, więc te dzieci na żywo poznają, a nie przez jakąś tam książeczkę, która jest trudna do zrozumienia.

Czy w takim razie ta nauka jest nudna dla dzieci?

Nie, wydaje mi się, że nie. Dzieci moje wszystkie chętnie chodziły na te zajęcia, uważały, że one są bardzo ciekawe, czekały na te zajęcia.

Wiadomo, w wieku może jak już były troszeczkę nastolatkami, zawsze ten wiek jest taki trochę, że stają się trochę bardziej uparte, wymuszają, momentami miały takie, może nie zniechęcenie, ale coś takiego, że myślały, że ta metoda momentami jest taka trochę, może być trochę za dziecinna dla nich, ale bardzo szybko zauważyły, że każdy etap nauki metodą Helen Doron jest właściwy dla ich wieku i dlatego skończyły cały proces.

Na przykład mówię o najstarszej mojej córce Zosi, która ma osiemnaście lat, która zdała egzamin advanced i de facto mówi po angielsku na co dzień.

Dobrze. Dziękuję bardzo. Moją gościnią była Iza Lutek.

Bardzo dziękuję.