Nauka angielskiego dla dzieci oraz na czym polega skuteczna nauka angielskiego – to główne tematy wywiadu z Łukaszem Marcem, lektorem z Centrum Helen Doron w Kielcach.

Lukasz Marzec Kielce 3 - Helen Doron English

Helen Doron: W jakich okolicznościach dowiedziałeś się o istnieniu metody Helen Doron? Jakie to były informacje?

Łukasz Marzec: Zawsze uśmiecham się w myślach, kiedy ktoś mnie o to pyta. Tak po prostu miało być. Chodząc pewnego dnia po mieście, zauważyłem leżącą na chodniku karteczkę. Normalnie przeszedłbym obok oburzając się w duchu na wszechobecne bałaganiarstwo, ale tamtego dnia coś kazało mi podnieść ten kolorowy papierek, który okazał się być wizytówką centrum Helen Doron w Kielcach.

Szczerze powiedziawszy, w pierwszej chwili nie pomyślałem, żeby dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat. Minęło kilka dni. Wraz z żoną wybraliśmy się z naszą córką do teatru lalkowego. W kasie zakupiliśmy bilety na spektakl. Kiedy trzymałem je w dłoni zauważyłem na odwrocie reklamę kieleckiego centrum Helen Doron. W tej chwili dotarło do mnie, że tamta sytuacja z wizytówką i to co dzieje się teraz, to jakiś znak. Po powrocie do domu wygooglowałem stronę szkoły.

HD: Co zdecydowało, że postanowiłeś zostać nauczycielem i lektorem Helen Doron?

ŁM: Po tak niewiarygodnym początku, wypełnieniu zgłoszenia, inspirującej rozmowie z Panią dyrektor o tym, że metoda Helen Doron English to skuteczna metoda nauki angielskiego i obserwacjach zajęć u niesamowitych lektorów, rosło we mnie pragnienie sprawdzenia samego siebie w roli lektora Helen Doron. Od pierwszej prezentacji lekcji mojego autorstwa, podczas której miałem okazję dać upust swojej kreatywności, poczułem, że to miejsce z dobrą energia. Mając za sobą wiele lat pracy w szkołach państwowych, dostrzegałem świeżość metody, jej naturalność i potencjał, jaki może wnieść w proces rozwoju zarówno uczniów, jak i lektorów (dzięki seminariom i innym formom szkolenia).

HD: Jakie były Twoje pierwsze wrażenia po szkoleniu TTC (szkolenie dla nauczycieli z metody Helen Doron)?

ŁM: Kiedy wspominam swoje TTC pierwszym porównaniem jakie przychodzi na myśl, to lektorski boot camp (ang. obóz dla rekrutów) z grupą pozytywnych ludzi, którzy pod koniec szkolenia z dumą nazywali samych siebie „wariatami”. Był to czas, kiedy nie jedno z nas zadawało sobie pytanie: “co ja tak w ogóle tutaj robię?”, by po kilku intensywnych dniach, które minęły nie wiadomo kiedy, zdać sobie sprawę, że uczestniczymy w czymś wyjątkowym. Pozdrawiam grupę „TTC lipiec 2015″. 

HD: Czy to, że jesteś „panem od angielskiego” pomaga czy przeszkadza w tej pracy? Czy zauważasz jakieś różnice w podejściu dzieci do pań nauczycielek i do panów nauczycieli?

ŁM: Myślę, że bycie mężczyzną w tym zawodzie może w pewnym sensie pomagać. Po pierwszym kontakcie z metodą i lektorami Helen Doron uczniowie i rodzice wypracowują sobie, oparty na wyobrażeniach i oczekiwaniach, obraz tego, kim jesteśmy. Będąc mężczyzną-nauczycielem tej metody spotykałem się początkowo z ostrożnością, wynikającą zapewne ze stereotypu Pana Nauczyciela w „zdominowanym przez kobiety” zawodzie. To dało mi okazję, by pokazać kim jest Pan Łukasz, kiedy zaczyna zajęcia i wchodzi w interakcję z uczniami. Pozwoliło na zaskoczenie wszystkich, włącznie ze mną. Jedno bowiem jest dla mnie pewne: lektor Łukasz to zdecydowanie nie ta sama osoba co „Pan Łukasz nauczyciel”. Ten pierwszy z pasją wciela się w role komiczno-dramatyczne w środowisku ciekawych świata młodych ludzi, podczas gdy ten drugi przeciera ze zdumienia oczy patrząc z boku, jak zaskakująco rozwija się wariat, który narodził się dla świata podczas TTC.


10 1 - Helen Doron English

HD: Czy zgodzisz się, że na lekcji metodą Helen Doron nic nie zastąpi propsa (czyli pomocy dydaktycznej, np. gier, zabawek, obrazków)?

ŁM: W pełni się z tym zgadzam. Dobry props, w jakiejkolwiek postaci, potrafi zapewnić uczniowi kontekst, bez którego zrozumienie wielu struktur i wyrażeń na zajęciach prowadzonych w całości w języku angielskim byłoby znacznie trudniejsze, a czasem wręcz niemożliwe. Dobra pomoc dydaktyczna, bardzo często wykonana samodzielnie,  to praktyczny, nierzadko genialny w swej prostocie, pomost łączący dwa brzegi: na jednym znajdują się Twoi uczniowie, z całą swoją ciekawością i otwartością umysłu, na drugim jesteś Ty, z celem, jaki chcesz osiągnąć. Propsy to takie użyteczne i korzystne skróty, którymi warto pójść…

HD: Czy zgodzisz się, że w Helen Doron nauka angielskiego jest pretekstem do wspomagania rozwoju ogólnego dziecka? Jak zajęcia w Helen Doron wpływają na rozwój Twoich uczniów?

ŁM: Kursy Helen Doron to nie tylko angielski. Każde zajęcia dają uczniom okazję na poszerzenie horyzontów oraz kształtowanie właściwych postaw w kwestiach natury etycznej i kulturowej. Pewni swoich umiejętności moi uczniowie lepiej radzą sobie w szkole, otwierają się na szeroko pojmowany rozwój osobowy. Z rozmów z rodzicami wiem, że częściej podejmują nowe wyzwania, takie jak udział w konkursach przedmiotowych, z wyróżnieniem zdają kolejne egzaminy Cambridge i podążają za swoimi pasjami. Moment, w którym język angielski staje się dla nich narzędziem-kluczem do skarbnicy świata zainteresowań, jest chwilą, w której bezwysiłkowo dokonuje się ich największy postęp.

HD: Czy masz ulubiony kurs lub grupę wiekową, którą lubisz uczyć?

ŁM: Pomimo bycia kojarzonym z Teen English College’m nie mam jednego ulubionego kursu. Każdy z nich ma dla mnie swoją energetyczną sygnaturę. Są oczywiście kursy, które „czujesz” od początku i takie, które zyskują w Twoich oczach dopiero po pewnym czasie. Jedno nie zmienia się jednak nigdy: to TY jako lektor nadajesz im wyjątkową wartość i charakter wkładając w nie swoją unikatową osobowość, gdy niczym aktor odgrywasz swoje role podczas cotygodniowych spektakli, do udziału w których zapraszasz swoich uczniów.

Myślę, że po prostu uwielbiam uczyć.

HD: Czy warto zostać lektorem Helen Doron? Kto może nim być? Jakie umiejętności trzeba posiadać?

ŁM: Dla mnie osobiście bycie lektorem Helen Doron to swoista misja i powołanie. Nauczyciel Helen Doron jest przede wszystkim profesjonalistą i mistrzem kreowania przyjaznych uczniowi światów. Bywa szalony… w pozytywnym sensie:) Kocha ludzi i życie, jest ciekawy nowinek, wierzy w to, co robi i cieszy się z najdrobniejszych postępów swoich uczniów. Nieustannie poszukuje nowych metod prezentacji materiału. Zaraża pozytywną energią i motywuje. Spędza dużą cześć życia w sieci w poszukiwaniu inspiracji (potrafi rozciągać dobę w sobie tylko znany sposób:)). Jest alchemikiem przemieniającym zwykłe przedmioty w niezwykłe artefakty, wprost ze świata swojej nieznającej granic wyobraźni. To w jego rękach ożywają sztućce, packi na muchy, rolki po papierze toaletowym, końcówki od mopa czy też spinacze do bielizny i skarpetki.

Kto może być lektorem Helen Doron? Jeśli nadal czytasz ten wywiad i z jakiejś przyczyny nie kwestionujesz  mojej poczytalności, bardzo możliwe, że wkrótce do nas dołączysz.

HD: Czy poleciłbyś tę pracę innym anglistom?

ŁM: Zdecydowanie tak. To praca dla tych, którzy pragną wznieść się ponad przeciętność i pożegnać rutynę, są wszechstronni i empatyczni.

Ja spotkałem tutaj ponadto grupę pozytywnie zakręconych ludzi, z którymi można realizować ambitne, szalone projekty. To także dzięki wzajemnemu wsparciu i współpracy mogę z radością poczuć się dziś inspiratorem zmiany w życiu tak wielu młodych ludzi. Jeśli zatem pragniesz się rozwijać, pomagając jednocześnie wzrastać innym i ucząc ich posługiwania się jakże przydatnym narzędziem, jakim jest obecnie język angielski, zostań jednym z nas.

Pozostań sobą i poczuj wolność tworzenia doświadczeń, których nie zapomną Twoi uczniowie. I kiedy pewnego dnia po zajęciach usłyszysz, jak Twoi uczniowie na pytanie swoich rodziców: „I jak było dzisiaj na zajęciach?” odpowiedzą z ekscytacją: „SUPER!”, zrozumiesz, że stałeś się kimś naprawdę Ważnym, a satysfakcja z tego płynąca pozwoli Ci powracać tutaj każdego dnia.

HD: Dziękujemy za przeczytanie wywiadu z Łukaszem Marcem, lektorem Helen Doron English!